Harmony Clean Flat Responsive WordPress Blog Theme

10 sposobów na przetrwanie depresji sezonowej

sobota, grudnia 05, 2015 sieczkarnia 0 Comments Category : , ,

Często wydaje się nam, że chandra, dołek, obniżenie nastroju jesienią i zimą jest naturalne, nie powinno nas martwić czy zastanawiać. Pewnie martwić nie powinno, bo właśnie temu mamy zapobiegać, ale warto zastanowić się nad tym jak wyglądają zazwyczaj nasze jesienie i zimy, bo być może cierpimy na SAD (seasonal affective disorder), co jest sad samo w sobie.

depresja sezonowa, depresja, sposoby na depresję, sad



Jeśli miałabym wyliczyć wszystkie okoliczności w jakich zapadałam na depresję to byłyby to odstawianie leków abo ich zmiany, deprywacja snu, przesada z kawą i energetykami, nadmierne picie alkoholu, pewnie też ogólne zadniebanie organizmu. Byłyby to zmiany życiowe, co jakiś czas złamane serce, problemy wynikające z bycia DDA, utrata pracy, zmiana pracy, przeprowadzka, konflikty rodzinne czyli ogólnie depresja sytuacyjna. Jest też taka po prostu wynikająca z choroba, chadowa. Ale można zachorować także w okresie jesienno-zimowym i lekarze bardzo często przestrzegają pacjentów, a także proszą o większą uważność, bo chorzy często ignorują poważne oznaki maskując je i tłumacząc sobie po prostu gorszym dniem czy tygodniem. Chorujący na ChaD albo depresję endogenną powinni być uważni i świadomi tego co dzieje się z ich organizmem. Ja bardzo długo byłam tak zakręcona i tak przeładowana wszelkimi symptomami, że nie byłam w stanie stwierdzić, czy dany epizod depresyjny pojawił się, bo zmieniłam leki, bo zmieniłam pracę co wiązało się ze stresem czy dlatego, że wypadała zmiana pór roku z tych cieplejszych na te zimniejsze, mroczniejsze i co za tym idzie bardziej depresyjne. Bywały w moim życiu takie momenty, że sama nie wiedziałam co spodowało dany epizod, także maniakalny. Niestety do tej pory definiowanie przyczyn idzie mi słabo i także teraz zaskoczył mnie epizod depresyjny, który tak naprawdę wcale zaskoczeniem nie powinien być. Jestem jak ten kierowca, którego zaskoczyła zima i jest to trochę śmiech przez łzy, bo po tylu latach chorowania i tylu różnych kombinacjach przyczyn i skutków, powinnam być trochę bardziej ogarnięta. Pewnie wynika to też trochę z bliskiej wszystkim chadowcom cechy, że okresy hipo- i maniakalne tak bardzo się nam podobają, że nie uznajemy ich za niebezpieczeństwo, którym zdecydowanie są. Potem łatwo przegapić to potknięcie, które zawsze prowadzi do dołka. Nie potrafimy po prostu skumać, że huśtawka będąc u góry musi opaść w dół, to nieuniknione. 

Pechowo zawsze towarzyszy mi mnogość powodów występowania depresji. Sezonowe zaburzenie afektywne jest także jednym z nich. Obecnie łączy się też chyba z depresją sytuacyjną, ale depresja to depresja i sposoby na nią są podobne, nieważne jakie jest jej źródło, istnieje spory arsenał rozwiązań uniwersalnych. 

Kiedyś pisałam, że do swojej depresji można się przyzwyczaić i dalej tak uważam. Jestem tego obecnie mocno świadoma, więc już raczej sobie nie pobłażam, co być może czasem robiłam. Nie twierdzę, że z depresji można się otrząsnąć, ale jestem jej weteranem i wiem, że istnieje jeszcze tak wczesny i lagodny (choć nadal przejebany)  jej etap, w którym działanie jest możliwe, choć nadal w cholerę trudne. Być może się tego nauczyłam, być może mam już większe jaja w jej pokonywaniu. Może jestem teraz na tym wcześniejszym etapie, być może po prostu działam, bo mam mocniejszą motywację. 


depresja sezonowa, depresja, sposoby na depresję


CO POMAGA PRZETRWAĆ DEPRESJĘ SEZONOWĄ?


1. Światło. 

Czyli to czego brak nas w tą depresję wpędza. Jest ciemniej, jest zimniej. Kanapa, serial, lody i winko to meeeega opcja. Wpieprza nas w doła jeszcze bardziej. Bo brak witamin, bo brak ruchu, bo alkohol, bo zawieszenie na fikcyjnym świecie. Jest fototerapia, są jakieś bardziej dostępne lampy. Podobno solarium też spoko, ale kosztem innych kwestii zdrowotnych.  Jest też po prostu codzienny ruch na świeżym powietrzu i wystawianie się na te promienie słoneczne, których zimą nie widać, ale SĄ. Ruch na zewnątrz to jest dwa w jednym i na dodatek można uszczęśliwić psa spacerem. 


2. Antydepresanty lub łagodne środki ziołowe.

Podobno tak, tego nie wiem, bo chorując na chorobę afektywną-dwubiegunową leki przeciwdepresyjne brałam może w sumie rok (leczę się z 5 lat) i nie wiem czy mi pomagały, czy były neutralne. W ChAD dodatkowo się z nimi uważa, bo mogą wywołać manię, więc z doła wskakuję się na wysoką górę, trochę z deszczu pod rynnę. Kiedyś łudziłam sie podczas jednego z poważnych epizodów depresyjnych, że leki ziołowe z apteki, bez recepty oczywiście mi pomogą. No nie pomogły. Ale ja to ja, mam bardziej zryte, biologicznie, dziedzicznie i to jest bardziej complicated. Komuś mogą zioła wystarczyć, ale trzeba to sprawdzić. Jak wszystko.


3. Dobre żarło.

Nie jestem tutaj specjalistą, ale nawet łopatologiczne podejście jest lepsze niż żadne. Prosto - lepszy banan niż baton, sałatka niż kebab, jabłko niż cukierek, herbata niż piwo, kuskus niż frytki, guacamole niż majonez, orzechy niż chipsy etc. Jeśli masz siłę, ochotę żeby wiedzieć więcej, pocisnąć siebie w tym temacie bardziej to po prostu to zrób, to też jest proste. Co nie znaczy, ze prostsze zmiany nic nie dadzą. Jeśli będą trwałe to nawet one zajebiście podniosą level twojego samopoczucia.


4. Bądź gotowy dziś do drogi.

To cholernie decyduje o dobrym samopoczuciu, ale także o tym co do swojego życia przyciągasz. Na ten punkt składa się wczesne wstanie, poranna toaleta, kawa, zdrowe śniadanie, ubranie się, poczesanie, ogarnięcie. Nie musi być piąta nad ranem, ale stawiaj sobie poprzeczkę coraz wyżej. Nie krąż po domu cały dzień w piżamie, w potarganych włosach, z zaschniętą śliną na brodzie. Jeśli jesteś w stanie - ubierz się w coś lepszego niż stary dres, zrób lekki makijaż, ogol się. Pokaż sobie i wszechświatu, że jesteś gotowy do życia, do fajnego życia. Że jesteś gotowy na dobro, które może do Twojego życia przyjść, że czekasz na zdrowie i lepsze samopoczucie. Chodźcie, chodźcie, czekam na Was w takiej pięknej bluzce! Chuj z depresją! Ja jestem gotowa!


5. Wywiązuj się z obowiązków.

I załatwiaj sprawunki (fajniutkie słowo). Wiem, że to brzmi hardkorowo, ale obowiązek to nie musi  być coś mega dużego to może być pościelenie łóżka, pozbieranie zabawek po dziecku, wyniesienie śmieci czy wyprowadzenie psa. Wiem, że to dużo. Pamiętaj, że to dla tych chorych, którzy jeszcze nie przekroczyli tej mrocznej lini za którą niewiele rzeczy wydaje się możliwych. To dla tych, którzy jeszcze miewają siłę.


6. Pojawiaj się.

Tam gdzie zobowiązałeś/obiecałeś się pojawić. Staraj się nie odwoływać spotkań, nie ściemniaj, nie wymyślaj powodów dla których jednak nie dasz rady. Łatwiej będzie powiedzieć prawdę - źle się czuję - niż potem zastanawiać się co komu powiedziałeś. Ludzie nie wydają się najlepszym towarzystwem i rozwiązaniem, kiedy jesteś w depresji i czujesz się jakbyś umierał, ale prawdopodobnie są całkiem dobrym patentem na lepsze samopoczucie i szybsze wyzdrowienie. Kawa, kino, spacer, pomoc w remoncie - jeśli jesteś w stanie to to zrób. Nawet jeśli popłaczesz się pięć razy z bezsilności zanim wyjdziesz z domu. Warto.


7. Nie ucinaj sobie drzemek.

Proste. Staraj się nie sypiać za dużo, to Cię do niczego nie doprowadzi. Lepiej jeśli zobaczysz komedię albo pobawisz się z psem. Każda alternatywa jest dobra, spanie jest kiepskim pomysłem. Powinieneś pracować nad tym, żeby nie zostawać w łóżku zbyt długo po przebudzeniu, dlatego nie dokładaj sobie snu w ciągu dnia. Wiem, że czasem wydaje się to jedynym rozwiązaniem na rozpacz, frustrację, bezsilność, przerażenie, irytację, smutek. Dobrze byłoby gdybyś jednak znalazł inny sposób na rozładowanie i uspokojenie.


8. Szukaj pozytywnych wibracji.

Ostatnio złapałam się na tym, że ze zdecydowanie zbyt dużą częstotliwością oglądam dramaty albo dramatyczne filmy dokumentalne. Nawet w dobrym nastroju, w dobrym okresie. W jakiś sposób pewnie ciągnie mnie do tego brudu, tego smutku, tej rozpaczy, ale zdecydowanie nie pomaga mi to w życiu. Moja nieumiejętność oglądania komedii nie była dla mnie nigdy niczym znaczącym, ale teraz widzę, ze chyba powinnam nad tym popracować. Spoko, szukam historii o wspólczesnym świecie, interesują mnie ludzie żyjący obok mnie, ale zdecydowanie za mało w mym kulturowym świecie, w tym co pochłaniam takich prostych, prawdziwych pozytywnych wibracji. A tego w depresji powinno się szukać i szukać i pochłaniać i znów szukać. Na masę!


9. Ruch, ruch, ruch, ruch.

Wiadomo. Proste. Oczywiste. Super jeśli na świeżym powietrzu, wtedy dwie pieczenie na jednym ogniu. Ale wysiłek fizyczny jest niezbędny w zdrowieniu. Sam możesz sobie doładować swoje konto endorfin, które zdziałają cuda dla Twojego samopoczucia. Wybierz co tam lubisz, na co masz obecnie siłę. Żongluj rodzajami wysiłku, nieważne ile i jak, ma po prostu być. Nie możesz sobie stawiać jakichś wielkich wymagań i ustawiać poprzeczki zbyt wysoko, bo to dołoży Ci jedynie frustracji, a tego nie potrzebujesz. Po prostu się ruszaj. 


10. Dziękuj. 

Rano po przebudzeniu, wieczorem przed snem. Przy odkurzaniu i zmywaniu, na spacerze, w autobusie, wszędzie. Pisemnie w zeszycie, w myślach, według ustalonych afirmacji, które odsłuchujesz. Wrzucaj karteczki z tym za co jesteś wdzięczny do słoika. Rób listę rzeczy za które jesteś wdzięczny, niech ma przynajmniej 100 pozycji. Dziękuj za sen, za łóżko, za herbatę, za psa, za męża, za mamę, za ciasto, za zdrowe oczy, za sprawne nogi. To pojawi się chyba w każdym poradniku, przeczytasz o tym wszędzie, ale to podobnie jak sport i zdrowe żarło jest nieocenione, nie da się tego przecenić i nie da się z tym przesadzić.



Rób jak mówię i będzie dobrze. 

RELATED POSTS

0 komentarze