Harmony Clean Flat Responsive WordPress Blog Theme

Jak zmienić swoje życie, czyli dobry kryzys nie może pójść na marne

środa, grudnia 16, 2015 sieczkarnia 0 Comments Category :

Gdybym miała przyznać się do kilku najmniej pozytywnych nawyków myślowych jakie posiadam to obok myślenia o sobie jak o kimś kto nie zasługuje na piękno znalazłoby się także przekonanie, że kryzys, tragedia i dramat są nieodłącznie wpisane w moje życie.


jak zmienić swoje życie


Podchodzę dość żartobliwie i ironicznie, ale jako że wierzę w tworzenie swojej rzeczywistości poprzez swoje myśli, to raczej na pewno pewne stałe problemy w swoim życiu zawdzięczam tym obecnym od zawsze podświadomym przekonaniom. 

Z tego wynika też pewne powtarzanie scenariuszy, które nie są do końca różowe i nie mają ewidentnie pozytywnego zakończenia. W jednym z wielu testów mocnych stron swojej osobowości (ten był chyba z Happify) wyrażono uznanie dla mojej zdolności wychodzenia z depresji. Ten test był więc wyjątkowo dobry i przenikliwy, bo taką umiejętność posiadam z pewnością. 

Ale czy potrafię dobrze wykorzystywać swoje życiowe potknięcia i boleśniejsze upadki? Czy Wy potraficie korzystać z tego co daje Wam los, nawet jeśli są to buty brudne z psiego gówna, spacer w ulewie i dziurawa opona? Potraficie korzystać ze swoich życiowych kryzysów i odkręcać je na swoją korzyść?


CZY KRĘCISZ SIĘ W KÓŁKO?

Ostatnio czuję się tak jakbym powtarzała pewne lekcje raz jeszcze, może w ciut innych okolicznościach, ale scenariusz jest identyczny. Bardzo dobrze zapadło mi kiedyś w pamięć zdanie wypowiedziane przez bohaterkę graną przez Angelinę Jolie w "Przerwanej lekcji muzyki":

jak zmienić swoje życie, zmiana życia,


Opisuje swój obecny stan zapętleniem i trochę odwiązać te pętle ostatnio chcę bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Jestem na etapie życia w którym każą mi w końcu znaleźć jakąś kotwicę na życie i trochę poprzecinać te pętle, które do tej pory ciągle stawiały mnie w tej samej sytuacji, mimo zmienionej scenerii. Jest to zapewne też wątpliwa zasługa choroby, która robiła do tej pory z mojego życia takiego rollercoastera, a ja trochę z tej przejażdżki korzystałam mając gdzieś leki, wizyty u lekarza i ubezpieczenie zdrowotne (jedna z moich pętli). Wcześniej też zauważałam, że trochę jednak w tym moim życiu kręcę bączki zamiast iść naprzód, ale dopiero rok po wyjściu ze szpitala psychiatrycznego sprawił, że zaczęłam zauważać i odczuwać to mocniej i ewidentnie zaczęło mi to przeszkadzać.

Może Wy też stoicie obecnie w miejscu w którym byliście już wiele razy? Wydaje się Wam, że zmieniliście co trzeba, ale tak naprawdę dalej uciska was fakt, że nie odczuwacie żadnych zmian. Szukaliście szczęścia na zewnątrz, delegowaliście je w  ręce innych osób i teraz być może mieszkacie już gdzieś indziej, wzięliście ślub z facetem który miał być tym jedynym albo zmieniliście pracę, ale tak naprawdę w Waszym życiu NIE ZMIENIŁO SIĘ NIC. To jest właśnie pętla. Pętla sprawia, że nadal jesteście rozgoryczeni, sfrustrowani, niespełnieni, czegoś Wam brakuje, nie idziecie naprzód. Niby jest progres, w środku czujecie jednak pustkę.


JAK ROZPOZNAĆ SWOJE PĘTLE ?

Jeśli chcesz się odpętlić musisz się przyjrzeć swojemu żywotowi i swojej osobie bardzo uważnie. Dosłownie to wszystko przeanalizować. Nawet z kartką w ręku. Sprawdzić jak dochodziło do porażek,  co doprowadzało Cię w przeszłości do pewnych sytuacji, jak pojawiały się problemy, co  było ich powodem. Zastanów sie jakie są Twoje schematy zachowań, co zazwyczaj robisz i jak reagujesz. Przyjrzyj się sobie i sprawdź jak reagujesz na wyzwania, problemy, zmiany, tragedie. Sprawdź jak po takich wydarzeniach zmieniało się Twoje życie. Może po każdym mniejszym czy większym zawodzie miłosnym się samookaleczasz i zmieniasz miejsce zamieszkania, co daje Ci gówno, a nie oczyszczającą odmianę i zdrowie. Może przed każdym wyzwaniem chowasz się po kątach albo zapadasz w depresję i chowasz się pod koc, choć nie ma racjonalnych powodów, żebyś sobie z danym wyzwaniem nie poradził. Ba - ogarniesz je z palcem w tyłku, ale masz tak ustawione w głowie, że zaczynasz się dygać i cykać tak, że wpadasz w dołek i Twoje życie się pieprzy. Może masz jakieś problemy ze zdrowiem które ignorujesz i zaniedbujesz, a z ktorych ewidentnie wychodzą kolejne problemy, daj Boże jeśli tylko zdrowotne (np. ja).

Po prostu ROZKMIŃ WSZYSTKO, zwłaszcza te powtarzalne motywy. Najlepiej z kartką w ręku. Masz szansę rozpoznać swoje problemy, trochę sie zdiagnozować, zorientować się dlaczego, wszystko ZAWSZE kończy się tak samo.


JAK POZBYĆ SIĘ PĘTLI I ZNALEŹĆ KOTWICĘ?

Najłatwiej - rób na odwrót. Jeśli do tej pory uzależniałaś się od miłości mężczyzn  i byłaś kobietą, która kocha za bardzo to najwyższa pora znaleźć na to lekarstwo. Znaleźc książki, które się tym zajmują (  "Kobiety, które kochają za bardzo" ; "Miłosna obsesja"; "Koniec współuzależnienia" ) i postanowić raz na zawsze z tym gównem skończyć. Jesli choć raz jakieś hologramy uczucia zmieniły Twoje życie na gorsze to pora nad tym popracować. Jeśli zauważyłeś, że co roku wpadasz w depresję sezonową i przez to osiągnięcia całego roku się marnują to pora zacząć tą sezonówkę leczyć. Jeśli chorujesz przewlekle (np.na depresję endogenną), ale wypierasz to ze świadomości i olewasz, a przez to Twoje życie przypomina dramat - to pora zacząć wpieprzać te tabletki i maszerować do tego psychiatry. Jeśli każde Twoje postanowienie, próba wyrobienia nowego nawyku zawsze kończy się fiaskiem to pora zastanowić się czy nie jesteś nadambitny, nie bierzesz sobie na głowę za dużo, nie rezygnujesz po jednym, dwóch dniach olewki i całkowicie przed końcem 30 dniowego okresu próby. Jeśli widzisz, że mieszkanie z kumpelami ze studiów Ci szkodzi - na odwrót. Jeśli jest cokolwiek w Twoim życiu co naprawdę ciągle stawia Cię na tej samej, przegranej pozycji - musisz zacząć działać na odwrót.


jak zmienić swoje życie


Znalezienie kotwicy to druga kwestia. Kotwica jest czymś co w chorobie trzyma Cię w bliskim kontakcie ze światem. W depresji jest to po prostu coś co trzyma Cię ze światerm, co Cię pociesza i po prostu sprawia, że warto żyć - oddala od myśli samobójczych, prób samobójczych i zasadniczo rozjaśnia codzienną walkę. To może być bliska osoba, może dziecko, pies, jakiś cel, wymarzony zawód który chcemy wykonywać. To po prostu punkt zaczepienia. O kotwicy w depresji więcej przeczytacie u AliveAgain .

Kotwica w moim pojęciu to także jakieś zaczepienie, ale już niekoniecznie odnoszące się do przetrwania depresji. To coś co musi się pojawić w życiu po poprzecinaniu pętli, bo inaczej znów nieświadomie zaczniemy szukać komplikacji i problemów, zamiast skupić całą energię na kotwicy. Kotwica jako druga osoba to chyba nie jest najlepszy pomysł, to jednak delegowanie szczęścia na zewnątrz. Lepiej chyba nawet wsadzić ten ciężar w ulubione zwierzątko domowe, mniejsze ryzyko zdezerterowania albo zawiedzenia nas.

Kotwica nie jest szukaniem szczęścia na zewnątrz, jest zaczepianiem się w rzeczywistości. Takim zdrowym, nieuzależniającym się. Jest też pewnego rodzaju alternatywą dla pętli, bo kiedy się już odpętlimy to w jej miejsce musi pojawić się coś w co włożymy swoją energię, inaczej znów wpadnie nam do głowy się zapętlać czymś destruktywnym. W miejsce każdego złego nawyku musi pojawiać się dobry. Pętla jest pewnym rodzajem nawyku, choć dużo większym i według mnie mającym większy wpływ na nas i nasze życie. 

Kotwica jest lekarstwem na pętle.

Może być studiami na które zawsze chcieliśmy pójść albo kursem, który nas kusił. Może być powrotem do hobby, które bardzo nasze siły angażowały. Może być zrobieniem czegoś co od dawna odkładamy, a co nas wewnętrznie ciśnie - napisanie tej magisterki, zdanie tego egzaminu na prawo jazdy. Może projektowanie i planowanie podróży, którą odkładamy od zawsze. Najlepiej żeby kotwica było projektem długoterminowym, ale może być też po prostu zaliczaniem wielu pomniejszych celów. Fajnie jakby była czymś co nas trochę przerażało, ale też było z tyłu naszej głowy stale. I kotwica nie musi, w sumie nawet nie jest żadnym nowym, pozytywnym nawykiem - to po prostu zakotwiczenie się w rzeczywistośći poprzez realizację pożytecznego, mądrego i korzystnego dla nas projektu. Czegoś dużego, znaczącego. W końcu ma zastąpić równie duże i znaczące, choć negatywne pętle.



A Wy jakie macie pętle? Leczycie je? Znaleźliście już swoje kotwice?

RELATED POSTS

0 komentarze