25 rzeczy, które zrobię przed 25 urodzinami
Nakładanie na siebie jednej listy z drugą, planowanie roku, postanowienia noworoczne, jeszcze coś podchwycone z ulubionych blogów. Głowę rozwala, już nikt nie wie za co się zabrać, które cele są nasze, a które znajomego blogera. Które pochodzą z listy którą przeczytaliśmy gdzieś w necie, w jakimś czasopiśmie. Ciężko się połapać czego my sami chcemy. Tymbardziej, że możliwości jest tak dużo. Możemy stworzyć listę celów na zimę, na wiosnę, na lato, na jesień, na rok, kwartały, przed osiemnastką, przed 25 rokiem życia, przed 30 urodzinami. No i w sumie - dlaczego nie?
Uważam, że tak długo jak nie przesadzamy z planowaniem, analizowaniem i kombinowaniem i nie robimy tego częściej i dłużej niż działamy - wtedy jest okej i jest fair. Podobnie jest z listami. Okej, poświęćmy im jakiś czas, niech będzie ich kilka, jakieś może w końcu połączymy w jedną lub dwie. Jeśli potem, po celebrowaniu tworzenia ich bierzemy się do roboty - to nadal jest w porządku.
Jakiś czas temu zorientowałam się, że w tym roku skończę 25 lat. Zaczęłam wtedy płakać? No jasne, że nie. Nadal wszystko było luks. Nie wpadłam w dołek. Nie stwierdziłam, że zrobiłam za mało, nie uznałam też, że do tej pory zrobiłam jakoś specjalnie dużo. Ale pomyślałam, że mogę ten czas celebrować i że ten rok mogę potraktować bardziej wyjątkowo, skoro jestem już tego świadoma. Nie chcę się za ten czas dojeżdżać jakimiś mega celami, których nie będę w stanie zrealizować. Nie chcę się też na siebie wkurwiać 10 czerwca, że dałam ciała i nie udało mi się popchnąć żadnego z nich. Część z nich zresztą to projekty na pewno na dłużej niż niecałe 6 miesięcy, dlatego uznaję cały rok 2016 jako pole manewru i czas do działania jeśli chodzi też o tą listę. Część z nich można podpiąć całkowicie lub częściowo pod moje priorytetowe, roczne cele i jest to np. przejście na weganizm. Wiele z nich jest jednak przede wszystkim czymś co odkładam od lat albo od lat jest mi potrzebne i sobie po prostu tego odmawiam, unieszczęśliwiając samą siebie. Serio unieszczęśliwiając. A może ich realizacja pójdzie mi lepiej, skoro zadeklaruję sie przed Wami? Who knows.
25 rzeczy, które zrobię przed 25 urodzinami (lub w roku ich świętowania)
1. Posadzę drzewo.
2. Zacznę wolontariat dla sprawy,którą chcę wspierać.
3. Pogodzę się z tym kim jestem (a kim nie jestem), co robię (a czego nie) i jak wyglądam (a jak nie).
4. I zacznę napierdalać zdjęcia sobie i swojemu życiu.
5. Zrobę sobie dziarę, która pokaże moje outisderstwo, chęć życia poza systemem i to jakim badassem jestem.
6. Zamieszkam z osobą, którą kocham ponad wszystko.
7. Zacznę oszczędzać i odkładać hajs - na zajebiste wspomnienia, na swój rozwój, na kulturę i ewentualnie rzeczy materialne.
8. W końcu zacznę podróżować i stworzę z tego "rutynę".
9. Będę na koncercie Sokoła (kolesia którego cytatem wydziarałam sobie całą łapę i którego filozofię życiową propsuję).
10. Zostanę weganką (a najpierw wegetarianką).
11. Zaprzyjaźnię się ze starszą osobą (najlepiej kobietą!).
12. Będę czytać klasyki literatury napisane przez kobiety.
13. Wybaczę wszystkim do których żywię urazę.
14. Poważnie podejdę do faktu, że ze względu na chorobę ciężko mi idzie praca na etacie i o niebo lepiej praca samodzielna (czyli zabieram się za tworzenie jakiegoś alternatywnego, stałego, głównego źródła dochodu).
15. Pójdę na terapię.
16. Opanuję terapię poznawczo-behawioralną i ACT.
17. Nauczę się napieprzać w szpilach i zacznę to robić!
18. Wizualnie stanę się bardziej kobieca.
19. Znajdę aktywność fizyczną czy też dziedzinę sportu, którą pokocham i której oddam się bez reszty. Będę strzelać w kickboxing, pływanie, pole dance, taniec albo longoboard. Bo te "chodzą" za mną od lat.
20. Zmierzę się ze zdawaniem prawa jazdy. W końcu.
21. Uzdrowię swoje podejście do pieniędzy i dobrobytu.
22. Zacznę realizować jakiś autorski roczny projekt.
23. Zrealizuję Drogę Artysty.
24. Zacznę ilustrować w jakiś sposób swoją codzienność, swoje życie.
25. W końcu napiszę TO!
A Wy tworzycie takie listy? Jak idzie Wam ich realizacja?
Znów jestem w stanie mojego mózgu w którym nie ma kolorów i jest raczej szaro. Za to ja już od jakiegoś czasu noszę ze sobą kredki zawsze i wszędzie, dlatego między innymi odrzuciłam oglądanie moich ukochanych dramatów, horrorów czy thrilerów i całkowicie przerzuciłam się na komedie i filmy o zmianie życia, wychodzeniu z dołka itd. Jak macie jakieś swoje ulubione tytuły w tym temacie to dawać wszystko, proszę! Podobnie chętnie przyjmę tego typu tytuły książek!
Poza tym założyłam na Facebooku grupę bloga, którą rozwinę i ogarnę jak tylko dam swojej głowie i duszy parę dni komfortu psychicznego. Zapraszam wszystki moich ukochanych badassów! Chcę mieć z Wami częstszy, gęstszy kontakt i być może w przyszłości tworzyć wspólnie fajne rzeczy!
0 komentarze