Harmony Clean Flat Responsive WordPress Blog Theme

Being Badass - Another Man's Tenderloin

piątek, grudnia 27, 2013 sieczkarnia 8 Comments Category :



Tak jak obiecałam, mam dla Was kolejną porcję Being Badass. Bella Blumchen była pierwsza (dziękuje!), a teraz przyszła pora na Gosię z Another Man's Tenderloin (dziękuje :D !).




Jestem fanką Gosi i Lee oraz ich życia (czyli ich przyjaciół, rodziny, podróży, podejścia do życia) od dawna. Jej blog to był obok The Adamant Wanderer i Bzu, mój pierwszy kontakt z blogosferą. Dlatego niesamowicie jaram się jej obecnością u mnie :D Raz jeszcze baaaardzo dziękuje! I wyganiam Was na jej bloga!!! Raz, dwa!

***
Cześć, jestem Gosia. Od kilku lat, na blogu Another Man’s Tenderloin, dzielę się migawkami z naszego życia. My to ja, mój małżon Lee i nasz kot. 

Muszę wyznać, że taka samoanaliza podkopuje nieco moją pewność siebie, uświadamia mi bowiem, że idę przez życie trochę na oślep. Nie wiem do końca jak chcę je przeżyć, ani co chcę osiągnąć, wiem za to jakie życie mnie nie rajcuje i na jakie kompromisy nie zamierzam iść, przynajmniej na razie. 

Posiadanie u swojego boku kogoś, kto myśli tak samo jak ja, pozwala mi wierzyć, że nie błądzę, choć istnieje szansa, że błądzimy oboje. 




1. Jak pieprzysz system na co dzień?

Ku wsparciu większości przyjaciół i zdziwieniu większości rodziny nie realizujemy typowego amerykańskiego planu. Nie kupiliśmy domu. Nie wyprawiliśmy wesela. Nie mamy samochodu. Nie przepadamy za dziećmi. Nigdy nie mieliśmy karty kredytowej. Urządzamy mieszkanie meblami znalezionymi na ulicy. Nie jemy tego, co jest podstawą standardowej amerykańskiej diety (słusznie zresztą skracanej do SAD!). Nie mamy kredytu studenckiego. Nie kupujemy co roku nowych ubrań. Nie mamy telewizora. Nie wiemy gdzie będziemy za rok.


2. Jaki byłby Twój Tyler Durden?

Mam taką towarzysko wstydliwą przypadłość, że zapominam filmy natychmiast po ich obejrzeniu. Po tygodniu, miesiącu, czy roku Lee pamięta całe fabuły i wszystkich aktorów, dla mnie nawet tytuł nie brzmi znajomo. Czytając pytanie nie wpadłam więc nawet na to, że o Fight Club tu chodzi. Wujek Google odświeżył mi trochę pamięć.

To zabawne, ale moja jaźń rozdwojenia doznaje wyłącznie na blogu. Lubię utrwalać na nim to, co sprawia mi przyjemność. Lubię też dokumentować brzydkie strony życia, ale nie dokumentuję brzydkich stron naszego życia. Na blogu, obok podróży, przyjaciół i dobrego jedzenia, gęsto zatem ściele się trup, koci pawik, pan menel i miejska szpetota, ale blog nie ukazuje tych dni, w których psioczę, płaczę, rzucam kurwami, kłócę się z Lee i trzaskam drzwiami. Jeśli zdarza mi się zupełnie tonąć we frustracji i muszę nie tylko się wygadać, ale i wypisać, moje narzekania pojawiają się pod tagiem ‘remarks by my alter ego’. Mój Tyler Durden osobną jaźnią staje się tylko w blogosferze.


3. Hajs czy progres?

Moim zdaniem oba są przereklamowane. Ślepa pogoń za kasą czy karierą jest dla mnie tak samo mało zrozumiała jak ślepa pogoń za nieustannym rozwojem osobistym. Mam wrażenie, że wszyscy wokół mnie zaciekle pedałują w oczami utkwionymi na nagrodzie - kolejnym szczebelku kariery, kolejnym zerze w sumie na koncie, kolejnym certyfikacie czy kolejnym robiącym wrażenie hobby. Jeśli te osiągnięcia są źródłem szczęścia - świetnie. Ale może też być tak, że życie szybko się kończy i okazuje się, że nigdy nie zdążyliśmy zsiąść z rowerku i nacieszyć się tym, co już mamy i tym, kim już jesteśmy. 


4. Jaki jest Twój wymarzony styl życia i ile Ci do niego brakuje?

Wymyślamy sobie z Lee takie różne utopijne rozwiązania, które pozwoliłyby nam połączyć sprzeczne style życia, do jakich nas ciągnie. Na przykład: lubimy przeprowadzki, zmiany otoczenia i resetowanie systemu. Ale lubimy też być w jednym miejscu, gromadzić książki i koce, mieć ogródek i kota. Przegadaliśmy wiele nocy o tym jak fajnie byłoby mieć kilka zaprzyjaźnionych par, rodzin czy singli rozsianych po świecie, z mobilnymi źródłami utrzymania, z którymi moglibyśmy prowadzić ciągłą rotację mieszkań. Takie rozwiązanie pozwoliłoby połączyć też inne wykluczające się ciągoty: miasto/wieś, kozy/nie wstaję przed południem, zawsze w swetrze/nigdy w swetrze, morze/góry. Wiem, wiem, utopia, ale o niej właśnie marzę.


5. Które konwenanse i stereotypy jeszcze trzymają Cię w garści, a którym już kopnęłaś w dupę?

Dumam i dumam nad tym pytaniem, i nie potrafię znaleźć konwenansu, który wyciągałby ze mnie pokłady konformizmu. Unikam pakowania się w sytuacje, w których zmuszona byłabym robić coś wbrew sobie. Czasem przebiega mi przez głowę, że może moja garderoba powinna nieco dorosnąć, ale i tak zawsze się kończy na tym, że latam w umorusanych trampkach.

A stereotypy... Chyba wszyscy się nimi do pewnego stopnia podpieramy? Pierwszy, który przychodzi mi do głowy, to język. Choć sama przeklinam jak szewc i zapominam o przecinkach, to oceniam innych na podstawie tego jak mówią i piszą (w języku ojczystym). Błędy ortograficzne i używanie słów, których znaczenia się nie rozumie, to według mnie spory obciach.





Zdjęcia są własnością Gosi.

RELATED POSTS

8 komentarze