Harmony Clean Flat Responsive WordPress Blog Theme

Being Badass - Mad Tea Party

czwartek, października 03, 2013 sieczkarnia 14 Comments Category :


Wiecie jakie mam podejście do życia i świata. Kto czytał obie części Sieczkalizy, pewnie ma wyobrażenie na temat mojej osoby. A więc fakt, że chcę Wam pokazać zajebistych ludzi, którzy dla mnie są wzorami do naśladowania, wcale nie powinien Was dziwić.
z


The epitome of the American male. He radiates confidence in everything he does, whether it's ordering a drink, buying a set of wheels, or dealing with women. He's slow to anger, brutally efficient when fighting back.

The badass carves his own path. He wears, drives, drinks, watches, and listens to what he chooseswhen he chooses, where he chooses, uninfluenced by fads or advertising campaigns. Badass style is understated but instantly recognizable. Like a chopped Harley or a good pair of sunglasses: simple, direct, and functional.



Hej, ale badass to nie tylko facet. Dla mnie to przede wszystkim laska. I właśnie takie fenomenalne kobiety, które wyglądają jak chcą, robią co chcą i żyją jak chcą zgodziły się o tym napisać na mojego blogaska. 

Na pierwszy ogień idzie fenomenalna blogerka Bella Blumchen, która prowadzi blog Mad Tea Party



1. Jak pieprzysz system na co dzień?

Pieprzenie systemu jest dobre dla szesnastolatków. Wtedy możesz psioczyć na to jak urządzony jest świat, chodzić na demonstracje a nawet zrobić sobie agrafką dziurkę w nosie (been there, done that). Kiedy jednak dorastasz, nie ma potrzeby już niczego pieprzyć. Walka kojarzy mi się ze słabością. Nie interesuje mnie skupianie się na negatywach. Nie obchodzi mnie negowanie rzeczywistości. Wybieram z niej to co mi się podoba i co uznaję za wartościowe. Jeśli tego nie znajduję, staram się taką wartość wytworzyć. Zamiast walczyć z czymkolwiek, kreuję swoją własną rzeczywistość i to pochłania moją energię. Tworzenie czegoś, dawanie czegoś od siebie to jest moc. To znaczy, że mam wewnętrzne zasoby i siłę by to zrobić. Rzucić puszką i obrazić się na świat może naprawdę każdy..


2. Jaki byłby Twój Tyler Durden?

Jeśli mówimy o tym jak napisać Tylera, jest totalnie doskonały i nie zmieniłabym w nim nic :) Gdybym jednak z Tylerem D. miała mieć do czynienia jako konkubina, podziękowałabym mu już w scenie z samolotem. Im jestem starsza tym bardziej lubię ludzi, którzy potrafią dojść ze sobą samym do jakiegoś porozumienia. Mój buntownik z wyboru zająłby się robieniem, a nie schizofrenicznym życiem w podziemiu. Byłby dzielny i silny a to oznacza też (a może dla mężczyzn przede wszystkim?) konfrontowanie się z własnymi emocjami i słabościami. No i zamiast wytapiać mydła z tłuszczu zająłby się własnym biznesem, który wyrósłby z jego pasji. Niekoniecznie byłby to fightclub... Kto wie... może byłby stolarzem? Może byłby fotografem? A może pszczelarzem? Prawdziwi twardziele nie muszą epatować swoją siłą. To się po prostu od nich czuje ;)


3. Hajs czy progres?

Hajs jako element progresu. Pieniądze są twórczą siłą, która daje wolność, pozwala robić dobre uczynki, daje pracę innym ludziom, urzeczywistnia nasze myśli i kreuje świat. Żeby to zobaczyć, potrzebny jest progres. Hajs jako zbieranie zer w banku jest równie nudne jak zbieranie znaczków. I po co ci jacht, skoro nie masz czasu na nim pływać? Chyba, że masz czas na wszystko. A może na jachcie zarabiasz hajs? Niech będzie on paliwem dla wszystkich dobrych rzeczy, które zrobisz dla siebie i dla innych.


4. Jaki jest Twój wymarzony styl życia i ile Ci do niego brakuje?

Mojemu stylowi życia nie brakuje nic. Jest idealnie. Mam pracę, która pozwala mi być   sobą, z moim wyglądem, moimi tatuażami, moim słownictwem i moją wyobraźnią. Twórczo się w niej spełniam. Mam ciepły kąt pełen światła i zieleni, a w tym kącie jest i miejsce dla kota. Umiem sobie ugotować. Mam fantastyczne ciało, sprawne i kochane, które pozwala mi robić wszystko co chcę robić. W dodatku odpowiada mi ono wizualnie. Po prostu powoli staję się swoją najlepszą przyjaciółką. Oczywiście, mogłabym mieć loft, samochód i mężczyznę życia. Mogłabym żyć w innym, fajniejszym miejscu. Ale to tylko scenografie. Ja, sama w sobie i dla siebie, bez specjalnych dodatków - jestem z siebie zadowolona w 85%. Właściwie chciałabym jeszcze tylko bardziej rozwijać swoje poboczne działalności i więcej podróżować. Więcej być sobą, bardziej się sobą chwalić niż się w sobie przed innymi chować. Ale mam świadomość, że każdą z tych rzeczy mogę zrobić, więc jestem szczęśliwym i zadowolonym człowiekiem. Nie wyobrażam sobie konkretnej sytuacji, w której powiem " O, TO TO". Rozkoszuję się podróżą i patrzę co przyniesie. A że podróżować lubię, jestem zachwycona, nawet jak dupa czasem boli...


5. Które konwenanse i stereotypy jeszcze trzymają Cię w garści, a którym już kopnęłaś w dupę?

Nigdy specjalnie nie byłam osobą od konwenansów i stereotypów. Jestem uparta i lubię postawić na swoim. Mam dużo pomysłów do zrealizowania i nigdy nie przychodziło mi łatwo poddanie się jakiejkolwiek "większości". W sumie robię to na co mam ochotę. Niespecjalnie martwi mnie bycie mistyczną "prawdziwą kobietą" tym bardziej "matką Polką". Nie wymyślam też sobie szczególnego scenariusza, po prostu żyję tak jak czuję, że chcę żyć. Jedyne co mnie trzyma to moje własne wnętrze. To nie żaden stereotyp ale własne przekonania, czasem mocno toksyczne. Jakie? Np. takie, że nie mogę się publicznie, jawnie i na legalu cieszyć z siebie, życia, swojego powodzenia i osiągnięć bo natychmiast pojawi się ktoś, kto będzie mi chciał to zabrać, zniszczyć lub umniejszyć. Dlatego w realu jestem okropnym narzekaczem. "Żeby nie zapeszać". Ale pracuję nad tym. Jestem w procesie i jest progres!



Jestem dumna, że mogę pokazywać Wam takie osoby i wniebowzięta, że one się na to zgodziły :)


Peace!



P.S- zdjęcie jest własnością Belli.
P.S 2- skąd się wziął ten margines w poście nie wiem, ale bardzo się wkurzę jak się nie dowiem. Taka siara! Help!
                                 

RELATED POSTS

14 komentarze