Harmony Clean Flat Responsive WordPress Blog Theme

Jak kobiety podcinają skrzydła innym kobietom?

środa, lutego 18, 2015 sieczkarnia 0 Comments Category :

Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie maleńka, w zasadzie nic nieznacząca sytuacja. Codziennie na swiecie takich miliony. Grzeję ławę na przystanku i kątem oka widzę obok siebie dziewczynę. Zwyczajna, ubrana na czarno, płaszcz, torebka, rozpuszczone włosy i kozaki na obcasie. Po chwili podchodzi do niej dużo bardziej zwyczajna znajoma - ciężkie buty, krótkie włosy, bez makijażu, kurtka khaki. Pierwsza wstaje z ławki, żeby się przywitać i widzę TEN wzrok drugiej. Wzrok grający taki niby kątem oka, ale jednocześnie intencjonalnie złośliwy, wątpiący skierowany w kierunku kozaków na obcasie tej drugiej. .. Czytajcie dalej, jesli chcecie skumać o co mi chodzi...


Ta w kurtce w kolorze khaki patrzyła na te kozaki na obcasie swojej koleżanki z mieszanymi uczuciami. WSZYSTKIE znamy tą mieszankę i ten wzrok. Bo same nim obdarzamy, ale jesteśmy nim częstowane. To wzrok, który jest albo smutny albo demotywujący, w zależności od pozycji. Sama minutę wcześniej przed ta sytuacją spojrzałam z niedowierzaniem na przechodzącą dziewczynę. Mój wzrok był z innej kategorii, ale nadal w kobiecej dziedzinie. Ta dziewczyna była po prostu jak na zimową, lutową i raczej jeszcze mało ciepłą pogodę ubrana dość nieodpowiednio. Kusa dżinsowa kurteczka do talii, bez szalika, bez czapy, w dżinsach, które w 50% były dziurami. Spojrzałam na nią i zaczęłam się zastanawiać jak ona się czuje. Może ma trochę nie po kolei w głowie, ale w końcu to jej wybór i zdrowie. Tyle, że od razu pomyślałam, że ona dzisiaj jest częstowana tym wzrokiem numer 1 (laska khaki kontra laska kozaki) z duuużą większą częstotliwością. Nie zrobiło mi się jej żal, ale od razu pomyślałam jak to baby mają nasrane w głowie. I z jednej i drugiej strony, nieważne jak spojrzeć.


Przypomniało mi się od razu jakie w liceum trzeba było miec jaja i trzymać pokerfejsa jeśli ubierało się inaczej od psiapsiół, a jednocześnie przebywało w tym stroju w ich towarzystwie. Pewnie, że pamiętam jak niektóre dziewczyny pokracznie sunęły w butach na obcasach, jak inne nieudolnie nosiły miniówy czy jak zamroczone musiały być wkładając legginsy o pięć numerów za małe. To dotyczy  nie tylko licealistek czy gimbusów, wszystkie babeczki tak mają. I niestety wszystkie babeczki muszą się nadal obawiać jak to odbiorą ich czasem brzydsze (sorry), bardziej nieśmiałe czy po prostu zawistne i jebnięte kolezanki z roboty, szkoły, sąsiedztwa.

Ja faktycznie nigdy nie krytykowałam w duchu nawet w taki sposób, który był według mnie przykry. Co nie znaczy, że sama często nie wątpiłam w swoje modowe czy urodowe wybory. I nie chodzi jedynie o momenty, kiedy faktycznie mogłam popełnić jakąś gafę, ale nawet o te kiedy wyglądałam lepiej od moich towarzyszek. Nawet ostatnio kilkukrotnie usłyszałam od koleżanki (na jednym spotkaniu), że zbyt dobrze wyglądam. Koleżanka bardzo mi bliska, wręcz przyjaciółka. To fakt, ja mam teraz więcej czasu, żeby zadbać o siebie niż ona. Poza tym ostatnie 7-8 miesięcy byłam w depresji i choć nigdy nie straszyłam, to pewnie częściej można było mnie zobaczyć saute i w dresie i z worami pod oczami, niż uczesaną, z delikatnym makijażem i w ładnych ubraniach. Mimo to jak bardzo się lubimy, poczułam jednak, że O! może nie powinnam dobrze wyglądać. Krótkie i słabe to przeczucie było, ale wtedy jakoś mnie na chwilę zatrzymało.

Bywały też momenty podobne podczas moich wyjazdów do pracy za granicę. Wiadomo - 3 tygodnie poza domem, każda kobieta spakowałaby dobry odsetek swoich rzeczy. Były też takie, które miały jednak maluteńkie torby i to też było jak najbardziej w porządku. W ich świetle czułam sie przepakowana i przesadzona. Też wtedy czułam sie ciut podobnie, choć nie zabierałam ze sobą szpilek, eleganckich sukienek czy całej biżuterii. Te minimalistki gdakały, że jak to można tyle rzeczy zabrać. A no można, nie chcę chodzić w brudnych ciuchach w sytuacji gdzie nie mam dostępu do pralki przez kilka tygodni, a pranie ręczne sprawdza się (no niby) tylko jeśli chodzi o bieliznę 

Albo chwile kiedy jakaś kobieta robi ze sobą coś nowego i innego. Do tej pory się nie malowała, ale poczuła, że tego chce i zaczęła. Albo nigdy nie nosiła sukienek, nie układała włosów, nie wkładała szpilek. Albo wręcz przeciwnie zawsze robiła te rzeczy, ale teraz postawiła na minimalizm, trochę chłopięcy i luzacki styl, ograniczyła używanie kosmetyków kolorowych. Zawsze mnie zastanawiało, czy gdy w tych programach o rewolucjach wyglądowych, te kobiety z bliskiego otoczenia uczestniczek, faktycznie są szczere w opiniach. Czy nie wkrada się jakas zazdrość. Czy w telewizji są na tak, ale w życiu codziennym już przypadkiem nie podcinają skrzydeł tym drugim.

Właśnie takie rozkminy często mają babeczki. Tak jak te dwie znajome z początku tekstu. Ta khaki po prostu zobaczyła coś w tej drugiej, czego jej głowa nie mieści. Ta druga poczuć się mogła nieswojo. Pomyślała - aha w sumie no mogłam ubrać coś innego, pewnie niewygodnie będzie mi w tych butach, przesadziłam. Wcale nie musiało tak być, bo każdy jest inny i pewnie wiele kobiet nie rozkminia takich rzeczy tak jak ja. Ale to podcinanie skrzydeł wcale nie różni się niczym od podcinania skrzydeł w spełnianiu marzeń czy realizacji jakichś celów. Aaa nie będę zakładać tej firmy, bo X mówi że to bez sensu. Pieprzę jednak pisanie tej powieści, bo rodzina ma rację, żyję jakimiś mrzonkami.

A więc jak często Ty podcinasz skrzydła innym kobietom? A może wręcz odwrotnie, zawsze prawisz kupę komplementów? A o samym fizycznym wyglądzie, kompleksach i reakcji świata na wygląd fizyczny innych ludzi, świetnie napisała ostatnio Ania.


RELATED POSTS

0 komentarze