Co mi dało blogowanie?
Mam ochotę na podsumowanie i nie zawaham się go użyć. Może kogoś z Was tez zachęcę do zajrzenia w głąb główki i napisania mi paru słów - co dała Ci ta Sieczkarnia, trochę szalone i trochę niecodzienne miejsce w sieci. Najpierw jednak ja porozpruwam się ze wszystkiego jak na spowiedzi! Co mam dzięki Wam!
Poznałam świetnych, wartościowych, zdolnych ludzi.
Tak, o Was mowa. Okazało się, że na świecie są ludzie którzy mnie rozumieją i którzy myślą podobnie. Okazało się, że wielu z Was chętnie przybiłoby sobie ze mną piątkę i to taką mocną i dużą, a może nawet na dwie ręce. Bo podchodzicie do życia tak jak ja i kiedy mijam kogoś na ulicy mam już teraz wiarę, że jest opcja, że ta osoba to całkiem fajny człowiek, podobny do Nas.
Mam OGIEŃ w dupie!
I urosły mi jeszcze większe mentalne jaja. Dzięki Wam, dzięki temu że czytacie, dzięki temu że komentujecie - zwłaszcza te trudne teksty, o depresji, ChAD i w ogóle chorobie psychicznej. Bo teraz nawet kiedy wpadam w ten dół, w którym byłam już tak wiele razy to wiem, że nie ma już opcji, że się poddam. No nie ma i chuj. Kiedyś byłoby inaczej, ale teraz nie mam do tego nawet prawa. Bo jak mogę odpuścić sobie walkę, kiedy staram się uczyć Was wyjebizmu i podejścia mentalnego Słonia. Kiedy piszę o tym, że da się żyć z problemami natury psychicznej, że da się te problemy ograć i wyjść na prostą, zwyciężyć. Tak, dzięki blogowi mam jeszcze większy ogień w dupie.
Nauczyłam się cierpliwości i pokory.
Bo staram się do Was, do bloga i do pisania wracać kiedy tylko stanę już na nogi po kolejnej walce z chorobą. ZAWSZE wracam. A wy uczycie mnie cierpliwości, bo też zawsze wracacie. Może w zmniejszonym składzie, bo nie wszystkim chcę sie wracać do bloga na którym było cicho miesiącami. Ale wiem, że pewna stała grupa jest ze mną zawsze. Niektórzy od samego początku. Od Was uczę się cierpliwości, choroba uczy mnie pokory - bo nie zawsze jest tak jak chcę, nie zawsze moje wielkie plany blogowe mają szansę dojść do skutku. Bo pojawia się kolejny epizod.
Zdecydowałam, że pisanie jest tym czym już zawsze chcę się zajmować.
Bo bałwochwalczo stwierdziłam, że całkiem nieźle mi to idzie. A co! Dzięki pewnym blogerkom zakasałam rękawy i zaczęłam się tym zajmować coraz poważniej. Być może w przyszłości (na pewno!) będą one miały na sumieniu moją najlepszą i wymarzoną ścieżkę kariery.
***
Dziękuje Wam, że ze mną jesteście! Serio, nie przesadzam.
0 komentarze