Harmony Clean Flat Responsive WordPress Blog Theme

"Slow life. Zwolnij i zacznij żyć" Joasi Glogazy moim okiem

czwartek, czerwca 23, 2016 sieczkarnia 0 Comments Category :

W jednym z poprzednich postów pisałam już Wam jak dobre wrażenie zrobiła na mnie ta książka. Kilka z Was prosiło, by napisać o niej jednak trochę więcej. I wiecie co? Bardzo chętnie to zrobię.


Książką Joasi jest dla mnie ważna także z innego powodu. Dzięki niej zakończyłam długi okres nieczytania. Pewnie o tym nie wiecie, ale choroba afektywna dwubiegunowa bardzo często sprawia spore trudności z koncentracją. Przez długie miesiące (może nawet więcej niż pół roku) nie byłam w stanie nic przeczytać. Nie było dla mnie możliwe przeczytanie nawet strony książki czy gazety. Mimo, że bardzo za czytaniem tęskniłam. Zwłaszcza takich książek w stylu tej, której autorką jest Joasia. Poza tym miałam także spore problemy z obejrzeniem jakiegokolwiek filmu do końca. Kultura więc nie była tym co mnie przez ostatnie miesiące zajmowało. Niestety. Ale to właśnie "Slow life. Zacznij żyć" przeczytałam po tak długim okresie jako pierwszą. I byłam z siebie bardzo dumna. A także dumna z Joasi, że napisała coś tak fajnego.

Trochę niestety naczytacie się superlatyw pod adresem tej książki, bo faktycznie bardzo mi się spodobała. A jestem wyjadaczem i znawcą tego typu książek. Naprawdę tego typu poradniki, książki lifestylowe czy te o psychologii to jakieś 80% przeczytanych przeze mnie w życiu książek. Kiedyś mi to przeszkadzało, ale już się pogodziłam z tym, że tak je lubię. Oczywiście jest jeden bardzo istotny warunek - wiedzę wyciągniętą z takich książek trzeba wprowadzić w życie, Inaczej ich czytanie nie ma żadnego sensu. Trochę zajęło mi przyswojenie tej wskazówki.

Nigdy nie recenzowałam Wam chyba żadnej książki, dlatego nie wiem co powinnam tu napisać, a czego nie. Napiszę po prostu coś od siebie, od serca.

Książka Joasi bardzo przypadła mi do gustu, bo bardzo poprawiła mój ogólny stan. Ostatnie długie miesiące były u mnie wypełnione pracą i stawaniem się copywriterką. Sporo mi jeszcze brakuje, ale faktycznie ten okres był trochę słaby. Nie pisałam na blogu, nie pisałam poradnika, o którym tak marzę. Całkowicie olałam aktywność fizyczną, na rzecz pisania. Robiłam częste i bardzo długie spacery z chłopakiem, ale np. o bieganiu zapomniałam całkowicie. Nie robiłam też zbyt wielu kreatywnych i twórczych rzeczy. Olałam większość swoich priorytetów i skupiłam się na tym, by móc żyć z pisania. Można więc uznać, że ostatnie pół roku trwałam w lekkiej depresji. Dopiero wiosna obudziła we mnie kobietę, dopiero lato pomogło mi się na pewne kwestie odważyć. I książka Joasi zdecydowanie też.

Były w niej oczywiście rzeczy, które już wiedziałam, a także takie, które już stosowałam w swoim życiu. Była ona dla mnie jednak niesamowitym poprawiaczem humoru i pochłonęłam ją w kilka dni. A to sukces biorąc pod uwagę fakt, jak długo nie czytałam. Uwielbiam kiedy ktoś ma tak luźne i nieroszczeniowe podejście do życia. Lubię ludzi dla których ważne są emocje, doświadczenia i przeżycia, a nie rzeczy. Ta książka sprawiła, że zachciało mi się wielu fajnych działań.

Dopięłam do końca oddawanie włosów dla Daj Włos, zaczęłam szukać terapii dla siebie, wróciłam do pisania bloga, zaczęłam projekt 100 dni bez spodni, a nawet założyłam na fejsie grupę poświęconą byciu na TAK. 

Zachciało mi się nauczyć w końcu pływać i kupiłam strój, który czeka na premierę. Zachciało mi się pójść samej do kina, chodzić boso po trawie, wybrać się do teatru, zrobić sobie zdjęcia w budce, wybrać się z chłopakiem na kawę i wino (done!), nauczyć się w końcu dobrze malować, zrobić sobie wieczór z winem i książką (dużo wina!), zacząć znów oglądać TED Talks, odświeżyć swoją Vision Board, używać Stay Focusd, zacząć robić kolaże, stroić się, zrobić sobie Art Journal, pójść w końcu na Pole Dance, zrobić sobie weekend bez internetu, zacząć pisać dla fundacji poświęconej ChAD, zobaczyć wschód słońca, zaprenumerować jakieś fajne czasopismo, chodzić na spacery z moją Norą Ragmal, zobaczyć jakiś fajny serial, podziękować ludziom którym jestem za coś wdzięczna i wiele, wiele innych. Wszystko dzięki tej książce? W dużej mierze tak. 

I całe szczęście wiele z tych rzeczy zaczęłam już w jakiś sposób realizować. Książka podniosła mnie na duchu i dała nadzieję na świetne lato, super jesień i genialną zimę. Tchnęła we mnie naprawdę dużo świetnej energii.

Nie wiem czy jestem w stanie napisać o niej cokolwiek fajniejszego. Myślę, że to wystarczy. Bo książka Joasi wyciągnęła mnie z dość długiego dołka. Jestem po prostu wdzięczna.




Mam jeszcze jedno fajne info. Wiem, że jesteście fajnymi ludźmi, więc może propozycja się Wam spodoba. Od zawsze marzyłam o tym, żeby stworzyć sobie jakiś roczny projekt. Inspirowało mnie wiele rzeczy, ale najbardziej zawsze jarałam się filmem "Jestem na tak". Stworzyłam więc grupę na fejsie w której przeprowadzam obecnie z innymi chętnymi 30 dniową próbę, czy projekt wypali. Niezależnie od tego jak wyjdzie, sama zamierzam podjąć się rocznego wyzwania bycia na TAK po tym próbnym okresie. Wiem, że są wśród Was krejzole i że wszyscy jesteście bardzo kreatywnymi i fajnymi ludźmi, więc może kogoś grupa zainteresuje. 

RELATED POSTS

0 komentarze