Dlaczego zostałam Yes Manem?
Film "Yes Man" był dla mnie zawsze przykładem fajnego życia. Takiego bez analizy i bez kalkulowania, na pałę, na całość. Bez zastanawiania się czy na pewno mi wolno, czy mogę, czy nikt nie będzie krzyczał. Po prostu, spontanicznie, z miłością i z pozytywną energią. To co napisałam mogłoby być definicją życia idealnego, przynajmniej dla mnie. I to, że się nim coraz mocniej staje jest dla mnie jedną z lepszych rzeczy, jakie mi się w życiu przydarzyły. For real.
To co bohater w filmie robił zawsze bardzo mi się podobało. Jarałam się tym w chuj, że tak powiem. I w sumie nie ma w tym niczego dziwnego dla pewnej grupy odbiorców. Tych, którzy chcą żyć jeszcze mocniej i jeszcze bardziej. Dla tych, którzy chcą szaleć, którzy chcą się śmiać głośno, którzy chcą tańczyć i śpiewać. Dla grupy osób którzy potrzebują trochę hardkoru. To co Carrey robił w filmie, już po przemianie, zawsze było dla mnie definicją życia na maksa. Takie emocje przypominam sobie jedynie podczas filmu "Basen" w którym bohaterka była prawdziwie wolną kobietą. Polecam wszystkim tym, którzy chcą poczuć trochę ten kobiecej energii, tego lekkiego szaleństwa, tego życia bez granic. Wrzucę Wam nawet link do mojej ulubionej sceny.
Na TAK chciałam być zawsze, Biegać z aparatem, iść na imprezę przebieraną z motywem Harrego Pottera, grać w kapeli, jeździć na skuterze, udzielać pożyczek każdemu. Jeśli macie coś co w świecie kultury Was jara naprawdę mocno - nieważne, czy to film, książka czy piosenka - to dla mnie jest to właśnie Yes Man.
Mój mały projekt, a raczej jego miesięczna próba jest na etapie 11 dnia. Po okresie próbnym mam zamiar dalej działać przez rok, nieistotne czy moja grupa się rozpadnie, czy będzie się prężnie rozwijać.
I powiem Wam szczerze, że po roku to może być naprawdę niezły hardkor. Chcecie listę tego na co już odważyłam się powiedzieć TAK? To różne kwestie, czasem mniejsze, czasem większe. Niektóre już zaczęłam wprowadzać, niektóre się same od razu wprowadziły, niektóre się niedługo zaczną. Ale tak czy inaczej - jest naprawdę mocno hardkorowo. Dzieje się bardzo dużo i nie wszystkie rzeczy inicjuję ja sama. Niektóre jakoś pojawiają się znikąd i to jest niesamowite. Ktoś wyśle do mnie maila z propozycją, ktoś napisze wiadomość na fejsie, ktoś mi coś podeśle, o czymś przeczytam na jakimś blogu, znajdę coś na grupie fejsbukowej, wyskoczy mi gdzieś jakaś strona z której skorzystam, Ktoś sam napisze jakąś ofertę, ktoś sam chce ze mną coś zrobić, naprawdę dzieje się tego bardzo, bardzo dużo.
Oczywiście nie na wszystko się zgadzam, bo bym się całkowicie spłukała i nie miała na nic czasu. Nie interesują mnie akcje, które nie są mi bliskie, nie podejmuję się rzeczy, których wybitnie nie lubię, nie robię niczego co może zaszkodzić mojemu zdrowiu albo zdrowiu i bezpieczeństwu innym. Cały czas oczywiście zachowuję zdrowy rozsądek. Ale otwieram się na coraz więcej, coraz bardziej różnorrodnych kwestii. No i jeszcze jedno - akcje w które się zaczynam angażować i ludzie, którzy za nimi stoją, nie wiedzą, że mam taki projekt. To mogłoby może niektórych odstraszyć.
Oto moja lista rzeczy na które powiedziałam TAK (minęło dopiero 11 dni):
- TAK dla pisania scenariuszy do Escape Roomu,
- TAK dla webinaru Pauliny Pamuły i Uli Phelep (zawsze miałam ciężko wytrzymać),
- TAK dla zdjęć w budce,
- TAK dla 100 dni bez spodni,
- TAK dla Daj Włos,
- TAK dla konsultacji biznesowej,
- TAK dla zatrudnienia coacha,
- TAK dla połączenia działań blogowych z członkinią grupy, dla zwiększenia motywacji do pracy,
- TAK dla pole dance,
- TAK dla wywiadu na bloga z osobą transseksualną,
- TAK dla Letniego Laboratorium Kreatywnego Działania,
- TAK dla Crash Kursu Santi,
- TAK dla zrobienia grafiki na grupę i bloga,
- TAK dla konsultacji z Pauliną Pamułą dotyczącą tworzenia zaangażowanej społeczności,
- TAK dla konsultacji dotyczącej wartości i kodu źródłowego,
- TAK dla konsultacji dotyczącej Drogi Artysty,
- TAK dla stworzenia webinaru (będzie w lipcu!),
- TAK dla konsultacji dotyczącej copywritingu,
- TAK dla stworzenia portfolio (znalazłam pomoc!),
- TAK dla udziału w konkursie literackim,
- TAK dla wolontariatu i pomocy finansowej dla Otwartych Klatek,
- TAK dla zafundowania starszej osobie małych wakacji,
- TAK dla pisania do portalu dla kobiet,
- TAK dla wolontariatu dla Akademii Przyszłości (może się uda!),
- TAK dla wyboru kierunku studiów (jara mnie Sztuka Pisania),
- TAK dla Klubu Kreatywnego Pisania,
- TAK dla pisania recenzji muzycznych,
- TAK dla współpracy z vlogerką, która robi filmy o ChAD,
- TAK dla Wszystkiego Pocztówkowego,
- TAK dla wywiadu o ChAD, którego udzielę,
- TAK dla działań na rzecz kobiet i ich rozwoju na Śląsku.
I jak to wygląda? Szaleństwo co nie? Nie wybieram jednak niczego, co mi nie pasuje, tak jak wspominałam. Chcę, zeby ten rok był dla mnie naprawdę przełomowy, dlatego nie widzę możliwości przekładania tego projektu na dalszy plan. Pewnie nie wszystko zostanie ze mną na długo, niektóre rzeczy pewnie się w jakiś sposób skończą lub bardziej oddalą. Ale to też jest w porządku, nie wszystko musi być na stówę lub więcej.
A Wy nabraliście ochoty na taki projekt :)?
0 komentarze