Harmony Clean Flat Responsive WordPress Blog Theme

Esencjalizm - rozwiązanie moich problemów

poniedziałek, listopada 21, 2016 sieczkarnia 0 Comments Category :

Esencjalizm jest prawdopodobnie rozwiązaniem moich problemów z zabieraniem się za zbyt dużą ilość rzeczy i w końcu niekończenie żadnej z nich. Jest także tym co może sprawić, że będę w końcu odnosić znaczące dla mnie sukcesy. Jest także lekarstwem na zapełniony po brzegi planer, niestety zapełniony w większości tym co mało istotne. Esencjalizm jest odpowiedzią na moje wieczne dążenie do masy celów i prawdopodobnie może mi pomóc zmienić moje życie.

esencjalizm

Po lekturze książki Grega McKeowna "Esencjalizm" postanowiłam zmienić podejście do działania. Esencjalizm jest bowiem (według mnie i mojej definicji) skupieniem się na mniejszej ilości celów i planów, zwłaszcza na tych które mają na nas i naszą rzeczywistość większy i bardziej odczuwalny oraz zauważalny wpływ. Według definicji esencjalizm jest poglądem filozoficznym z o wiele bardziej skomplikowanym wyjaśnieniem, ale ja postanowiłam traktować go tak jak sama go rozumiem i nie komplikować całej sytuacji.

Komu esencjalizm pomoże?

Esencjalizm jest czymś co może pomóc tym, którzy:
  • wiecznie tworzą zbyt długie listy zadań, na których umieszczają bardzo często czynności, które mają niewielki wpływ na ich życie jak np. zmiana pościeli, przejrzenie Pinteresta, zapisanie linków z Facebooka czy przesłuchanie kilkunastego już podcastu,
  • nie skupiają się na najważniejszych, priorytetowych czynnościach, które mogą zmienić ich życie i rzeczywistość w bardzo mocno odczuwalny i zauważalny sposób (np. codzienna praca nad własną książką, ćwiczenia fizyczne, regularne pisanie wartościowych postów na blogu),
  • swój dzień zaczynają od rzeczy i kwestii najmniej istotnych, zapychających listę zadań jak np. przejrzenie Facebooka, przeczytanie gazety czy wrzucenie zdjęcia na Instagram,
  • nie posuwają się do przodu mimo, że są bardzo zajęcia i ich listy zadań są przepełnione po brzegi,
  • odczuwają kryzys, bo od lat robią bardzo dużo rzeczy zamiast skupić się na kilku priorytetach,
  • nie posuwają się do przodu mimo,że stale działają i robią to bardzo intensywnie,
  • nie potrafią skupić się na rzeczach najbardziej istotnych i koniec końców nie znajdują na nie czasu,
  • nie osiągnęły w ostatnich latach niczego znaczącego (dla siebie), mimo że działały bardzo intensywnie,
  • są ciągle zajęci,
  • tworzą wybitnie długie listy zadań,
  • stale zgadzają się na nowe rzeczy, możliwości, propozycje, mimo że nie zawsze mają na nie ochotę, a przede wszystkim czas,
  • nie znajdują pokładów czasu na swoje zajęcia, bo są stale zajęci realizowaniem czyichś celów i dążeniem do czyjegoś sukcesu,
  • nie potrafią mówić NIE.

Mój przypadek

Ja należę właśnie do takich ludzi. Od lat, w zasadzie od zawsze skupiam się na masie rzeczy i tak naprawdę nie osiągam niczego znaczącego. Nie chodzi tutaj o bardzo spektakularne osiągnięcia, ale po prostu o to na czym mi od bardzo dawna zależy, ale niestety ani trochę nie posuwam tego do przodu. Tak jest na przykład z pójściem na studia, napisaniem książki, regularnymi ćwiczeniami czy bardzo intensywną pracą nad blogiem. Są to moje priorytety na których chciałabym się skupić, ale sama na co dzień tworzę niesamowicie długie listy zadań, które sprawiają, że nie mam czasu na rzeczy najważniejsze. Nie wystarcza mi go na te zajęcia, które mogłyby wyraźnie zmienić moje życie, bo jestem zafiksowana na punkcie tych drobnych działań, które są mało ważne, ale które stale się pojawiają. Zrobienie przelewu, przesłuchanie podcastu, przejrzenie ogłoszeń, sprawdzenie grup na Facebooku. Ale są to także bardziej istotne działania np. samodzielna nauka historii, nauka myślenia wizualnego czy czytanie książek. Nie można bowiem powiedzieć, że jest to lenistwo czy też olewanie. Bo to są rzeczy, które rozwijają i które są zbieżne z wartościowym działaniem. Nie są one jednak dla mnie obecnie priorytetowe. Oczywiście mogę się nimi zająć, ale dopiero kiedy zaliczę porcję ćwiczeń, napiszę 5 stron książki i stworzę wartościowego, wysokiej jakości posta na bloga. W każdym razie moja codzienność jest jednak bardziej skupiona na tych małych czynnościach, które skutecznie pożerają mój czasu. Jestem więc całkowitym przeciwieństwem esencjalisty. Moja lista zadań składa się nawet z kilkudziesięciu zadań do wykonania. Żadne z nich nie sprawia jednak, że w ciągu miesiąca, dwóch czy pół roku moje życie mocno się poprawi i zmieni na lepsze. Skupiam się bowiem na małych pierdołach, na rzeczach które pojawiają się na bieżąco. Na sprzątaniu mieszkania zamiast na pisaniu poradnika. Na przeglądaniu Pinteresta zamiast na pisaniu newslettera. Na czytaniu książki zamiast na ćwiczeniach fizycznych. Wielu z Was moze się wydawać, że nie ma nic złego w czytaniu książek przecież. Oczywiście, to prawda, ale ja w czytanie po prostu uciekam. Tak jak można uciec w oglądanie telewizji czy surfowanie po necie. 

Kryzys ćwierćwiecza

Ostatnio pisałam o kryzysie ćwierćwiecza. Właśnie go przechodzę, chociaż zawsze śmiałam się z takich rzeczy. Teraz jednak sama odczuwam to jak niewiele w swoim życiu do tej pory dokonałam. Nie chcę jednak znów działać na masę na kilkunastu obszarach. Dla mnie ma to także ścisły związek z chorobą. Kiedy mam depresję i z niej wychodzę to chcę jak najwięcej straconego czasu nadrobić działaniem. Kiedy mam manię lub hipomanię to działam na wielu polach, bo tak rządzi mną mój umysł. Mój kryzys ćwierćwiecza ma także związek z chorobą. Przez liczne epizody straciłam bardzo wiele czasu. Nie jestem na to zła, bo nie mogę. W końcu to nie moja wina, że choruję. Epizody jednak (przynajmniej niektóre) pojawiały się w moim życiu z mojej winy. Odstawiałam leki, nie ćwiczyłam, nie brałam witamin, nie dbałam o swoje emocje, źle się odżywiałam, za mało spałam, za dużo imprezowałam. Teraz jestem tego w stu procentach pewna. Nie jest to jednak moment, żeby się poddawać. Właśnie teraz powinnam się skupić na tym, żeby zostać esencjalistą. Wydaje mi się to idealnym rozwiązaniem dla mnie. Bo to ja czytam pięć książek na raz, stale szukam inspiracji, ciągle robię plany zamiast rzetelnie i ciężko pracować. Mój kryzys ćwierćwiecza nie wziął się więc znikąd.

Esencjalizm to nie tylko wybieranie najważniejszych zadań, ale także skupianie się na tym co najlepsze. Jeśli więc masz do wyboru nudne spotkanie na które nie chce Ci się iść, bo wiesz że będziesz nim zawiedziony, a przyjemne spotkanie z przyjaciółmi to powinieneś wybrać to drugie. Esencjalizm skupia się jednak nie tylko na tym co łatwe w wyborze i co jesteśmy w stanie wybrać bez dłuższego zastanowienia. Wiemy bowiem, że przyjemniejsze jest dla nas coś interesującego niż nuda i przebywanie z ludźmi za którymi nie przepadamy. Łatwo więc wybrać spacer zamiast siedzenie przed telewizorem, wypad do kina zamiast nudy z rodzicami czy spontaniczne wakacje zamiast siedzenia w biurze.

Trudne wybory

Esencjalizm to jednak także wybieranie pomiędzy rzeczami, które są jednoznacznie dobre dla nas i naszej przyszłości. Jeśli więc dostajesz propozycję napisania książki w pół roku albo wyjazdu za granicę na stypendium, też musisz potrafić wybrać. Obie opcje to dla Ciebie nowe możliwości, nauka, sukces i fajne przeżycia, ale także musisz wiedzieć co wolisz. Jak widać esencjalizm to nie tylko wybieranie pomiędzy fajnym i nudnym. To także wybieranie pomiędzy różnymi możliwościami, które są dla nas dobre w równym stopniu. Ten poziom tej filozofii jest dla mnie jeszcze jednak najtrudniejszy, bo dobrze siebie znam i wiem, że jeśli chodzi o niecodzienne możliwości to chcę łapać kilka srok za ogon. Nie wiem więc czy umiałabym wybrać pomiędzy kontraktem na książek czy stypendium zagranicznym. Pewnie chciałabym mieć i jedno i drugie. Esencjalizm więc może być także trudny w zastosowaniu. 

Esencjalizm w działaniu

Jak widać najbardziej pożądaną przeze mnie w mojej codzienności formą esencjalizmu będzie zaprzestanie ciągłego bycia zajętym na rzecz robienia rzeczy najbardziej istotnych. Sporo do myślenia dał mi fragment książki Joanny Glogazy "Slow Life". W którymś rozdziale Joasia wspomniała, że udało się jej w danym roku napisać książkę, jedną wydać, stworzyć ebooka i rozwinąć firmę. Pomyślałam sobie, że to masa sukcesów jak na 365 dni. I wtedy porównałam swoje działania i sukcesy. Mimo, że dobrze wiem czego chce i co jest moim priorytetem to nie udało mi się popchnąć żadnego z tych celów do przodu. Wtedy po raz pierwszy pomyślałam tak bardzo wyraźnie, że po prostu robię coś nie tak.

Robienie zamiast działania

Nawet zeszły weekend upłynął mi na robieniu, zamiast działaniu. Zamiast napisać 2 wartościowe posty, stworzyć newsletter, poćwiczyć, wyjść na spacer i napisać kilka stron poradnika ja przeczytałam masę stron kilku książek, przesłuchałam kilka podcastów, zrobiłam masę list i planów i przesiedziałam cały weekend w domu. Robiłam, zamiast działać. Niestety, to nie pierwszy taki weekend. Moje życie właśnie tak wygląda. Robię masę rzeczy, zamiast działać w 2-3 najważniejszych obszarach. I jest to także po prostu forma prokrastynacji.

Niestety pułapki takiego postępowania są ogromne. Obecnie mocno odczuwam fakt, że po raz kolejny nie zdecydowałam się na studia. Widzę też jak z wielkim bólem przeglądam książki w Empiku wiedząc, że mój poradnik jeszcze długo się tam nie pojawi. Negatywnie odczuwam brak regularnego ruchu i ćwiczeń, który mógłby bardzo pomóc mi na gorsze samopoczucie. I obserwuję blogi, które się rozwijają, na których powstają wartościowe teksty i poboczne działania, podczas kiedy Sieczkarnia stoi w miejscu. Dlatego właśnie pochłonęłam "Esencjalizm" w jeden dzień i głęboko wzięłam sobie do serca wszystkie zawarte tam prawdy.

A jak to jest w Waszym życiu? Czy też więcej robicie, zamiast uczciwie i ciężko działać?


RELATED POSTS

0 komentarze