5 rzeczy, których możesz się nauczyć od osoby wychodzącej z depresji!
Myślisz, że nie mamy nic do zaoferowania? Możemy Cię jedynie nauczyć jak leżeć całymi dniami pod kołdrą? Jak wylewać hektolitry łez? Albo ocenić w rankingu sposoby na samobójstwo? Ha, zdziwisz się, bo nie tylko!
Nie wymyśliłam jeszcze całej koncepcji na tekst o tym czego nauczyć Cię mogą ludzie w depresji. Jeszcze nie mam na to obiektywnego spojrzenia, bo jest za wcześnie. Za bardzo bym ryczała pisząc taki tekst i na pewno 10 razy wychodziłabym do kuchni, żeby zapalić. Natomiast teraz, wychodząc z depresji, zauważam sporo rzeczy, które wydają mi się wartościowe dla każdego człowieka. Jakbyście byli jednak ciekawi jak to jest PODCZAS to tutaj i tu możecie co nieco przeczytać. I możecie mi zaufać, bo wychodziłam już z tego przynajmniej 3 razy. Mam odpowiednie wykształcenie.
1. Cieszyć się małymi rzeczami.
Naprawdę małymi, bo OWzD (osoby wychodzące z depresji, sama wymyśliłam) cieszą się, że udaje im się wstać z łóżka. Niekoniecznie o świcie, ale dwunasta w południe to dalej jest rano. Jeśli jesteśmy już przy łóżku, to cieszą się, że nie wstają o dwunastej i nie idą spać o czternastej. Żadnych drzemek. Są więc dumni z każdego dnia przeżytego świadomie, na nogach, z otwartymi oczami. Są dumni z każdego nieprzepłakanego dnia. Z pięciominutowego spaceru z psem, pięciominutowego pobytu w sklepie w celu zakupienia czekolady i zajebiście dumni z każdego spotkania towarzyskiego (zalicza się do tego także krótka rozmowa z sąsiadką o chujowo założonym zamku w drzwiach do piwnicy).
2. Widzieć cuda.
Bo widzą, nie tylko patrzą. Często aplikują do swojego życia sporą dawkę wdzięczności w celu nauki i praktyki pozytywnego myślenia. Nawet bez tego jednak dzięki wysokiemu poziomowi oświecenia widzą cuda wszędzie. Dlatego cudem jest jeśli całuje ich po twarzy ich kochany piesek. Nieistotne co i komu wcześniej całował. Cudem jest, że pada. Bo to przecież świetna okazja, żeby nie wychodzić z domu, mimo odważnie złożonej sobie samemu obietnicy wieczór wcześniej. Cudem jest, że uśmiecha się do nich jeden z większych sztajmesów w mieście. Cudem jest, że pomimo wcześniejszych doświadczeń z wybieraniem filmu przynajmniej przez pół godziny, udaje im się znaleźć coś w minutę, włączyć, zobaczyć i zajebiście się cieszyć, bo film nie uruchomił łzotoku.
3. Słuchać.
Nie tylko dlatego, że ostatnie miesiąca ich życia nie obfitowały w zbyt emocjonujące i ciekawe wydarzenia. Jeśli nie liczyć tego siedzenia na parapecie z fajką w ryju i uświadomieniu sobie, że jest jednak za nisko. Dlatego słuchają, słuchają, słuchają. Naprawdę próbują stać się towarzyscy i łapią każdą możliwą okazję. Nawet jeśli miałoby to być słuchanie o czymś co ich wcale nie interesuje. Przez godzinę. Dwie. Dzień.
4. Żyć dniem dzisiejszym.
Mimo, że w ich myślach włada ruminacja i wewnętrzne opłakiwanie przeszłości, to jednak wychodząc z depresji wiedzą, że na razie wszystkim co mają, jest to co dzieje się teraz. Nie planują, bo nie wiadomo co z tego wyjdzie i czy oni nie wyjdą, ale nogami do przodu. Jak chorują na depresję przewlekle albo w ich życiu obecna jest dwubiegunówka to raczej obstawiają, że takie coś jeszcze im się przytrafi. Dlatego nie mają ani siły ani zbyt racjonalnych powodów ku temu, żeby planować zbyt wiele. Co najwyżej ewentualny przyszły pobyt na oddziale.
5. Pomagać innym.
Jak jesteś w tak głębokiej dupie to obok leków najlepiej pomoże Ci poczucie użyteczności. Zrobienie komuś kanapki. Wypucowanie wspólnej toalety. Wyprasowanie komuś koszuli. Przyniesienie papieru do kibelka w TYM momencie. Pięć złotych na wiśniówkę. Często chcemy się jak najlepiej odwdzięczyć za otrzymaną pomoc. Gdy nikt nam nie pomagał i tak chcemy robić coś dla kogoś, żeby się nie powiesić w samotności. Znacie lepszą motywację?
Tym mrocznym akcentem tymczasowo się żegnam :)
5 komentarze