Harmony Clean Flat Responsive WordPress Blog Theme

Sieczkarnie też płaczą, czyli moje płaczliwe historie.

środa, maja 27, 2015 sieczkarnia 0 Comments Category :

Ostatnio zauważyłam, że bardzo łatwo się wzruszam. Ciężko jest spowodować we mnie gniew, ciut częściej odczuwam radość, obym jak najrzadziej się smuciła, ale wzruszam się z byle jakiego powodu. Oto moja osobista lista wzruszeń z ostatnich tygodni.





1. Dancing Man. Kiedy przeczytałam o nim u Króliczka Doświadczalnego od razu musiałam się tym podzielić z siostrą, bo cała ta akcja niesamowicie mnie poruszyła. Jak kilka dni temu w naszym rodzimym Teleexpresie dowiedziałam się jak ta sytuacja się skończyła, łezki w oku razy milion. I na dodatek zagrał dla niego mój ukochany Moby.

2. Wczoraj ze skrzynki na listy wyciągnęłam niepodpisaną, w żaden sposób nieoznaczoną, całkowicie czystą kopertę. Nie miałam zupełnie pojęcia co może się kryć w środku, a okazało się to być bardzo wzruszające. W środku wydrukowana była ulotka z historią małego chłopczyka, poważnie chorego od urodzenia. Była tam prośba o wpłatę symbolicznych dwudziestu złotych, które mogą pomóc jego rodzicom opłacić drogie leczenie, rehabilitację itd. Oprócz ulotki w środku był lizak, jako przeprosiny za w każdym bądź razie niezapowiedzianą prośbę i symbol dobrych intencji.

3. Kiedy oglądałam relacje z wyników wyborów popłakałam się po raz kolejny. I naprawdę nie mam zielonego pojęcia dlaczego. Ani mnie owe wyniki nie ucieszyły ani nie załamały. Nie postanowiłam wypieprzać za granicę ani się wieszać. Totalne nihil novi. Komorowski i jego wypowiedź uruchomiła we mnie pewnego rodzaju niechęć, a poza tym totalnie nie miałam pojęcia, gdzie on ma zamiar jeszcze wygrać, w czym zwyciężyć, wobec czego się nie poddać. Za to niektóre z sytuacji, które miały miejsce podczas wypowiedzi Dudy sprawiły, że prawie się poryczałam. I nie, naprawdę nie jestem w żaden sposób bardziej dudowa niż komorowa.

4. Podczas niedawnej wizyty w Irlandii u mojej siostry, miałam okazję zobaczyć jak wygląda sytuacja przed głosowaniem dotyczącym legalizacji małżeństw osób homoseksualnych. Tak wiele słupów, domów, płotów, witryn, okien było obwieszonych zachętami do głowania na tak, o wiele mniej na nie. Widziałam jak religijni fanatycy stojąc pod kościołami, przekonywali przechodniów, że Bóg chce, żeby głosowali na nie. Po powrocie zapomniałam o tym, ale kiedy z sieci dowiedziałam się, że TAK wygrało, znów się popłakałam.

5. Kolejnym uruchamiaczem łez była pewna kobieta, którą spotkałam w poczekalni do psychiatry. Była to starsza kobieta chora na Alzheimera, której towarzyszyły córka i wnuczka. Strasznie mnie ta pani rozczuliła, powróciły do mnie wspomnienia chorych w ten sposób kobiet, które poznałam w szpitalu. Mam bardzo wielki szacunek do cierpiących na te przypadłość osób, kraja mi się serce na samą myśl, że kogoś z moich bliskich może to spotkać. Czasem rozmawiając z mamą śmiejemy się, co to będzie kiedy któraś z nas tak zachoruje. Zapewniam moją mamę, że jeśli kiedyś wpadnie na pomysł chodzenia po zakupy w piżamie, to także pozostanę w swojej. Żeby to wszystko jakoś oswoić, ugłaskać. A na filmie Motyl Still Alice - o Alzheimerze - ryczałam jak bóbr. 

6. Telewizja jak widać uruchamia mnie sentymentalnie raz na jakiś czas, tak samo dzieje się czasem jeśli chodzi o muzykę. Ostatnio nie przestaję słuchać tych utworów i choć zdarza mi się czasem puścić łezkę, tak jak wtedy kiedy je usłyszałam po raz pierwszy, to jedynie z powodu uczucia spokoju, szczęścia i pełni dobra, które odczuwam słuchając ich.

7. Nie lubię mojego przywiązania do Facebooka i internetu w ogóle i już planuje jakiś dłuższy, zorganizowany logout czy wyzwanie bycia offline, ale czasem zdarza mi się popłakać również dzięki nim. Ostatni okres co prawda nie był w te sytuacje bogaty, ale jednak wydarzyło się kilka rzeczy, które mnie wzruszyły. I wcale nie dotyczyły mnie. Okazuję się, że były to głównie udostępnianie na Facebooku szczęśliwe wydarzenia z życia moich znajomych. Jak widać, coraz lepiej idzie mi cieszenie się cudzym szczęściem.

8. Jest w sieci taka blogerka, którą znam od niedawna, ale która jest dla mnie w blogosferze bardzo ważna. Wszystkie dobre rzeczy, wskazówki, porady, które dostałam ostatnio od Pauliny Pamuły, wycisnęły ze mnie kilka łez wdzięczności.

9. Lubię sprawiedliwość i mam się trochę za takiego obrońcę uciśnionych. Dlatego, kiedy zobaczyłam polecony mi przez siostrę film Dzień Kobiet mój łzotok się uruchomił. Co prawda kryłam się z nim i zagryzałam zęby, żeby za bardzo mu nie pofolgować, ale zdecydowanie polecam ten film nawet na te słabsze chwile. W życiu chodzi o to, żeby walczyć i się nie dać skurwielom, takie mam po nim wnioski.

10. Ostatnio w tekście o Prawie Przyciągania wspomniałam, że zrobiłam sobie kolejną Vision Board. Robiąc ją płakałam co chwilę i były to zdecydowanie łzy szczęścia. Wdzięczności za to co mam, mimo że tablica dotyczy rzeczy, których chcę w życiu, bo jeszcze nie są one w nim obecne. 

11. Pobyt w Irlandii był chyba łzowym apogeum, ale to nie powinno dziwić, skoro polegał na spędzeniu czasu z ukochaną, rzadko widywaną rodziną. A więc płakałam kiedy witałam moją siostrę i kiedy ją żegnałam. Płakałam kiedy moja siostrzenica i jednocześnie chrześnica, grała na skrzypcach, bo bardzo się cieszyłam, ze jest tak zdolna. Płakałam kiedy ta sama bohaterka brała udział w kościelnej uroczystości z okazji przyjęcia Pierwszej Komunii Świętej. Płakałam kiedy przeczytałam przesłodką laurkę od mojego siostrzeńca, która niestety była adresowana nie tylko do mnie. Jej treść :

do fśistkich od Antosia
yesteśće cohani i visiwam
vam asterixa cartke

Po prostu - beat it.

12.  Filmowych wzruszeń nie brakuje mi akurat nigdy, więc mam kolejny dowód płaczliwości. Ale tutaj już totalnej. Próbuję zmienić swoje ciemne i mroczne przyzwyczajenia i zamiast zawsze sięgać po horrory, thrillery czy dramaty, przerzuciłam się na komedie. Całkiem zabawna historia była jedną z lepszych, jakie oglądałam. Nie wiem czy to przez fakt, że opowiadała losy nastolatka, który trafia do szpitala psychiatrycznego z depresją  czy po prostu dlatego, że faktycznie była całkiem zabawna. Utożsamiałam się z głównym bohaterem przez większość filmu i naprawdę zauważyłam sporo podobieństw do mojej historii z wariatkowa. Albo po prostu tak bardzo nie wierzę w życie pozafilmowe, że zrobię wszystko, żeby trochę filmu w swoje życie wsadzić.

13. Wracając do doznań telewizyjnych, o łzy łatwo mi, kiedy widzę pewną reklamę. Nie, nie jest to reklama o małych dzieciach. Nie, nie jest o starszych osobach. Nie, nie jest o zakochanej parze. Chociaż w sumie ta reklamująca trivago, o tej parze, która wyjeżdża do idealnego hotelu, też jest fajna. Facet z kucykiem nawet boski. Ale moją łzogenną reklamówką jest Republika Roleski. Tak, wzruszam się na reklamie musztardy. To chyba ta multikulturowość tak mnie porusza.

14. Wracając do muzyki - chyba Radomska napisała kiedyś o muzyce swojej depresji. Ja też mam taką. Ostatnią depresję dedykuję soundtrackowi z Sugar Mana, a bodajże pierwszą temu z The Woman. Zawsze płaczę, nigdy nie wiem na której piosence się to zdarzy. 

15. Dość wzruszające są ostatnio dla mnie także dosyć częste momenty, kiedy zdaję sobie sprawę z trzech rzeczy. Po pierwsze - wzruszam się na myśl o tym jak dobrze się obecnie czuję, tym bardziej że z tyłu głowy ciągle mam świadomość, jak chujowo się niedawno czułam. Po drugie - puszczam łezki wzruszenia zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo mi ostatnio świat sprzyja. I Wszechświat i Bóg i w ogóle wszystko. Po trzecie - i najważniejsze mimo kolejności - płakałabym ciągle dziękując za to jak bardzo wspierają mnie moi bliscy.


A Wy ryczycie bez powodu? Albo z powodu błahego? A może w okolicznościach jedynie usprawiedliwiających?

RELATED POSTS

0 komentarze