Harmony Clean Flat Responsive WordPress Blog Theme

Przebudzone Niedziele #3 - efekty przyciągania Króliczka Doświadczalnego, Blue Kangaroo i moje.

niedziela, czerwca 21, 2015 sieczkarnia 0 Comments Category : ,

Prawo Przyciągania pochłonęło mnie TOTALNIE! A Przebudzone Niedziele to najlepsza okazja, żeby znów o tym napisać. Dzisiaj oprócz suchej teorii dostaniecie ŻYWE dowody na działanie Prawa Przyciągania, bo swoimi historiami w tym temacie podzielą się z Wami dwie blogerki - Asia autorka bloga Króliczek Doświadczalny i Ania z bloga Blue Kangaroo. A ja dorzucę coś od siebie.




W ostatnim poście z serii Przebudzonych Niedziel pisałam Wam o wszystkich metodach, które możecie zastosować jeśli chcecie PrawoPrzyciągania zastosować w swoim życiu. Taki post na pewno doczeka się jeszcze kontynuacji, bo owych sposobów znalazłam jeszcze więcej, sporo z nich wprowadziłam, a chciałabym się nimi z Wami podzielić, zwłaszcza jeśli chcielibyście do swojego życia przyciągnąć coś konkretnego.



MOJA HISTORIA 



Zanim pokażę Wam historie Dziewczyn, swoją drogą bardzo pozytywne, napiszę o tym jak mnie udało się przyciągnąć do życia kilka drobiazgów. W styczniu stworzyłam sobie swój Vision Movie ze zdjęciami rzeczy, doświadczeń itd. tego co chcę mieć/ przeżyć/ zobaczyć. Nie ma tam jeszcze jakichś bardzo dużych rzeczy, ale okazało się, że tak jak sobie tego życzyłam, byłam ostatnio na koncercie Zeusa. Umieściłam tam to w sumie od czapy, bo nie zależało mi na tym jakoś bardzo, po prostu fajnie by było. A Zeus zagrał ostatnio w mojej małej mieścinie, raczej bardziej dechami zabitej niż czymś słynącej. I to grał za friko. Dlatego ja byłam raczej nieźle zszokowana, bo nie wydawało mi się coś takiego prawdopodobne. Wtedy nawet nie pamiętałam, że sobie tego życzyłam, zorientowałam się niedawno, kiedy znów na ten filmik zerknęłam.

Poza tym okazało się, że moja najlepsza przyjaciółka, która rozświetla moje życie i wprowadza w nie sporo dobrej energii, wraca na stałe z Francji. A właśnie kilka naszych wspólnych zdjęć także umieściłam w moim vision movie z intencją częstych spotkań.

Z drobiazgów - wpadła mi w ręcę ciężka do zdobycia książka, którą chciałam przeczytać, ale nie miałam zamiaru kupować. No i już w dużo bardziej dziwnych okolicznościach w ten sam sposób wpadł mi telefon, który chciałam mieć, ale o kupowaniu też nie myślałam. Dostałam go, a historia poprzedzająca to jest równie dziwna. W sumie to  bzdety, ale dużo mówią o tym jak ważne jest odpuszczanie. Chcieć, być wdzięcznym, ale odpuszczać. Niech się dzieje co chce. Takie właśnie podejście mam jeśli chodzi o rzeczy materialne, które chcę przyciągnąć. Najsilniej właśnie na ich przykładzie sobie odpuszczam.

Nie potrafię wygrzebać więcej takich przykładów z ostatniego czasu, ale mam też jeden dosyć duży z przeszłości. Parę lat temu po moim powrocie z Irlandii w której spędziłam kilka miesięcy, musiałam znaleźć pracę. I to raczej szybko. Nie miałam określonych żadnych wymagań co do jej charakteru, miejsca wykonywania, czegokolwiek. Oprócz dokładnej sumy jaką chciałam za nią dostawać. Bez podatków, na czysto, na rękę. Szukałam tu i ówdzie, a po jakimś tygodniu dostałam pracę za DOKŁADNIE tyle ile chciałam. Wtedy nie stosowałam żadnych metod w stylu Vision Board czy wdzięczności, ale miałam naprawdę silne przekonanie, że tak się właśnie stanie i tak finansowo określoną pracę dostanę.

Teraz już chciałabym przedstawić Wam historie Dziewczyn, którymi się ze mną podzieliły. I SERIO - te ich doświadczenia są naprawdę zajebiste i bardzo wiele mówią o tym jak bardzo Prawo Przyciągania może zadziałać i odmienić życie. Często czytałam tego typu historie, ale były to osoby, których nie znałam. Nie mogłam dać wiary, wiecie takiej dużej wiary, że te rzeczy naprawdę miały miejsce. Podobnie z książkami czy filmami o tej tematyce. Dają one pozytywnego kopa, jakąś nadzieję, sprawiają, że chcemy sprawdzić to we własnym życiu. Ale nie można im po prostu totalnie zaufać. Zwłaszcza, że często bywają jednak przesadzone, przekoloryzowane, nie do końca wiarygodne. Może zbyt różowe. Dlatego zależało mi na tym, żeby móc podzielić się nie tylko swoimi doświadczeniami, ale także osób, które wiem, że Prawo Przyciągania stosują we własnym życiu. Mam nadzieję, że historie Ani i Asi przekonają Was, że warto chociaż spróbować. 


KRÓLICZEK DOŚWIADCZALNY




Ostatnio trochę ostrożniej podchodzę do przekazywania informacji na temat prawa przyciągania, bo z tego co widzę, ludzie mają tendencję do jego upraszczania i zbyt dosłownego traktowania, zamieniając je w tzw. myślenie magiczne, które jest tak samo skuteczne, jak statystyczny przypadek. Oczywiście są osoby, którym wystarcza i tak pojmowana magia, ale jednak bezpieczniejsza wersja jest taka, że samo przyciąganie nie wystarcza i za myślą, życzeniem, czy wizualizacją musi też iść działanie lub... gotowość do podjęcia działania w każdej chwili, kiedy tylko pojawi się skłaniający do tego znak.

Jedna z najbardziej spektakularnych sytuacji, które udowodniły mi skuteczność prawa przyciągania, miała miejsce rok po tym jak ukończyłam studia. Stworzyłam sobie wtedy tablicę marzeń. Nie przykładałam większej uwagi do towarzyszących temu rytuałów, a bardziej do swojego skupienia na tym, czego chcę od życia. Zwłaszcza, że był to okres kiedy byłam samotna, bezrobotna i po studiach wróciłam na rodzinną wieś na utrzymanie rodziny, co było dla mnie mocno niekomfortową sytuacją. Umieściłam więc na swojej tablicy zdjęcia i ilustracje opisujące moje wymarzone życie - opis, a nawet wygląd partnera, idealne miejsce zamieszkania (miasto i mieszkanie), preferowany typ pracy, itd. Po zakończeniu spoglądałam na swoją tablicę co jakiś czas, ale jednocześnie robiłam rzeczy, które przygotowywały grunt na spełnienie marzeń. Część z nich świadomie (jak np. nauka nowych umiejętności, czy zdobywanie doświadczenia przez różne zlecenia realizowane z domu), część nieświadomie, bo zupełnie wtedy nie przypuszczałam do czego mogą doprowadzić np. rozmowy o muzyce ze znajomym z internetu. A pośrednio przyczyniły się one do tego, że cztery miesiące później wyjechałam na festiwal muzyczny, na którym poznałam właśnie swojego wymarzonego mężczyznę, dokładnie takiego, jak opisywałam, co więcej, pochodził on z miasta w którym chciałam się osiedlić. Krótko po powrocie z festiwalu dostałam tymczasową pracę, która pozwoliła mi później spotykać się z nim na odległość (wyjazdy były kosztowne, bo dzieliło nas ponad 300 km i parę innych przeszkód), a także zaoszczędzić trochę pieniędzy po to, by pół roku później wyprowadzić się do mojego wymarzonego Wrocławia i zacząć od zera, pracując właśnie w takim trybie i takim zawodzie, jakim chciałam. Kiedy dziś patrzę na tą tablicę, widzę, że po kolei spełniły mi się prawie wszystkie życzenia – może oprócz długich, gęstych włosów ale prawda jest taka, że na życzeniach związanych z wyglądem skupić mi się było najtrudniej (bo to przecież taki banał – w obliczu związku czy przeprowadzki). Ale być może jest to dla mnie zadanie właśnie na teraz.

Jeśli miałabym Wam doradzić coś na temat przyciągania – na pewno wspomagajcie się zapisanymi słowami, wyklejankami ze zdjęć, tablicami czy nawet prezentacjami w wersji elektronicznej. Czy słowo, czy obraz mają zupełnie inną siłę niż samo wyobrażenie. A kiedy już wypracujecie sobie przemawiający do Was sposób na opisanie marzeń, potraktujcie je jako CELE i po prostu, zwyczajnie działajcie, nie zapominając o tym, że czasem życie samo podsuwa rozwiązania i drogi na skróty, trzeba tylko być gotowym je zauważyć i wykorzystać. Powodzenia!



BLUE KANGAROO



Prawo przyciągania jest jednym z kilku elementów składających się na ogromną zmianę mojego życia, która dokonała się po ich odkryciu, a właściwie nazwaniu po imieniu. Zawsze czułam, że nic w moim życiu nie dzieje się przez przypadek. Czasem było mi z tym aż dziwnie. Zaczęłam zauważać, że istnieje coś takiego jak karma (chociaż nigdy tak jej nie nazwałam), że jeśli wysyłam w świat pozytywny przekaz, uśmiech, pomoc, dobro, dostaję to samo w zamian. Jeśli natomiast jestem marudna, narzekam, krzywdzę kogoś, zawsze to do mnie wróci. Co do marzeń, wierzyłam, że tak jak śpiewała Majka Jeżowska "się spełniają". Wystarczy tylko, że mocno, mocno w nie wierzymy. Swoją drogą posłuchajcie sobie tej piosenki z dzieciństwa. Jak dla mnie Majka śpiewa tam właśnie o prawie przyciągania. :) I tak rosła sobie Ania-marzycielka, która wierzyła, że marzenia się spełniają. 


Możliwe, że po drodze spotkało mnie wiele rzeczy - dobrych i złych, które sama sobie przyciągnęłam, ale jedyną jakiej jestem pewna to moja psinka. W naszym domu była tylko jedna książka o psach, a dokładniej o yorkach. Była tam od zawsze i nadal nie wiem skąd się wzięła. Nie wiem też dlaczego mieliśmy książkę akurat o tej rasie. Po prostu była. Przeczytałam ją parokrotnie, znałam na pamięć idealne wymiary yorka, wiedziałam, jak się nimi zajmować, wiedziałam wszystko o ich pochodzeniu. Cholernie chciałam mieć yorka. Nie wiem, czy jako dzieci też wierzyliście, że złapanie nasiona dmuchawca przynosi szczęście. Łapało się taką "watę", mówiło życzenie i puszczało się ją dalej. Ja za każdym razem prosiłam o yorka. Wtedy moim rodzicom nie wiodło się tak dobrze jak teraz, ale kupili mi go. Kupili psa, który kosztuje tysiaka, zamiast wziąć dziecku pierwszego, lepszego szczeniaka ze schroniska. Kupili mi go, bo bardzo tego chciałam, a moja mama chcąc mnie uszczęśliwić znalazła i pieniądze na ten cel. 


Po latach dotarłam do prawa przyciągania przez blogi. Później przeczytałam podstawowe książki. Ogólnie rzecz biorąc staram się przyciągać do siebie dobro. To znaczy, że staram się utrzymać pozytywne nastawienie, staram się być dobrą dla innych. Wtedy wszechświat oddaje mi to samo. Naprawdę widzę różnicę w okresach w moim życiu, w których czułam się szczęśliwie, a tymi w których nie potrafiłam utrzymać dobrego nastroju. Gdy dużo się stresowałam, denerwowałam, wtedy czar pryskał. Nie byłam już największą szczęściarą na świecie.  Dlatego dla mnie w prawie przyciągania bardzo ważne jest utrzymanie pozytywnego nastawienia i uczucia szczęścia. To podstawa. Wychodzę z założenia, że właściwie, to po co mam się smucić? ;)


Jeśli chodzi o przyciąganie konkretnych rzeczy, to lista jest długa. Pełno drobnych rzeczy z każdego dnia, aż nie jestem w stanie ich sobie przypomnieć. Jednym z największych moich osiągnięć jest przyciąganie ładnej pogody. Nie ważne jakie będą prognozy, ja i tak będę miała słońce! Gdy jechałam na wycieczkę do Berlina i Paryża przez 4 dni miało padać. Moja przyjaciółka zabrała ze sobą nawet kurtkę i parasol. Przecież mówiły tak prognozy, nawet przed samym wyjazdem! No jakoś tak wyszło, że deszcz nie spadł ani razu, a słońce grzało, aż zanadto! Ola powiedziała nawet coś w stylu "trochę przesadziłaś Ania. :)" To samo dzieje się podczas każdego mojego wypadu.
Z materialnych rzeczy przyciągnęłam do siebie wygraną w konkursie, którą był Kindle 5. Powiem Wam, że chyba żadnej innej rzeczy nie przyciągałam tak intensywnie. Znałam jego wagę, strukturę, rozmiary i wszystko to wizualizowałam. Widziałam jak wgrywam książki, jak czytam je w autobusie. Widziałam też kuriera z paczką i powiedziałam nawet chłopakowi, że w najbliższych dniach musimy być w domu, bo przyjedzie kurier. Tutaj możecie przeczytać więcej o tym jak przyciągnęłam Kindle 5.

Jeśli chcecie coś do siebie przyciągnąć, musicie naprawdę czuć, że to jest Wasze. Ale nie na zasadzie "fajnie by było", albo "a może się uda", a raczej "nie ma innej opcji!" Moim zdaniem ważne jest też przekonanie, o tym, że jesteście w stanie przyciągnąć do siebie wszystko. Ta pewność jest konieczna, by udało Wam się osiągnąć cel. 
Bardzo ważne jest, by po po otrzymaniu upragnionej rzeczy być wdzięcznym za to, co się przyciągnęło. Podziękowanie i uczucie szczęścia, takiego spełnienia nie tylko pomnażają radość, ale w jakiś tam sposób kończą cały proces przyciągania. Wdzięczność to naprawdę wspaniałe uczucie. :) 


Może kogoś z Was zafascynuje ta historia i spróbuje sam "wziąć życie w swoje myśli". Pamiętajcie jednak, że przyciąganie nie polega na siedzeniu i czekaniu na gwiazdkę z nieba. Prawo podsuwa nam często rozwiązania, których możemy dokonać, by zbliżyć się do upragnionego celu. Nie należy ich ignorować! Jeśli intuicja podpowiada Wam, że coś robicie nie tak, że można by to zrobić lepiej, to zmiana nastawienia, a co za tym idzie działania może doprowadzić do tego, że sami zerwiecie sobie swoją gwiazdkę z nieba. Prawo może jedynie dodać Wam skrzydeł. 



*****

Raz jeszcze chciałabym podziękować Dziewczynom, że zechciały podzielić się swoimi historiami ze mną i z Wami. 

Może ktoś z Was także nabierze takiej ochoty, może także macie własne, warte uwagi i pozytywne doświadczenia z Prawem Przyciągania? 

Stosujecie, chcecie stosować czy uważacie to za bzdury?



RELATED POSTS

0 komentarze