Harmony Clean Flat Responsive WordPress Blog Theme

Duchowa apteczka domowa czyli narzędzia na poprawę nastroju, podniesienie samooceny i odzyskanie siły w depresji.

środa, marca 18, 2015 sieczkarnia 0 Comments Category : , ,

Jakiś czas myślałam czy w ogóle jest sens dzielenia się z Wami metodami, które pewnie każdy czytający blogi zna. No bo kto się na te pomysły jeszcze nie natknął? Myślałam, że pewnie wszyscy znają zbawienną moc słoików czy list i ani Ameryki nie odkryję, ani też nikomu nie pomogę. Od jakiegoś czasu oczywiście staram się z taką postawą walczyć, o czym niedawno pisałam. Być może to o czym napiszę już gdzieś czytaliście i o tym słyszeliście, ale zdecydowanie wątpię czy w grę wchodziła depresja. Nie są mojego autorstwa, ale czyjego dokładnie są też nie wiem. Troszkę dodałam też od siebie.

Jeśli je znacie to super, jeśli używacie jeszcze lepiej. Jeśli znacie jednak kogoś komu mogą te drobnostki pomóc - podzielcie się, proszę!



Od paru dni mam gorszy okres i w sumie mnie to zaskoczyło, bo wydawało mi się, że mam wszystko pod kontrolą. Znam bodźce i ich wystarczająco dobrze unikam. Mam też narzędzia na te złe momenty i ich używam. Wiem w jakich okresach zdarzają mi się ostatnio te słabsze dni i jestem na nie przygotowana. Tyle, że te przyszły niespodziewanie i chyba trochę też bez powodu, choć to staram się na razie jeszcze rozkminić. A więc ta niezbyt miła niespodzianka sprowokowała mnie do przemyślenia pewnych rzeczy, czego wynikiem między innymi stała się chęć podzielenia się z Wami kilkoma moimi sposobami na te gorsze chwile. Te sposoby nie są typowo doraźne i raczej mają za zadanie działać na dłuższą metę, ale myślę, że to też dobrze.

Te gorsze dni często kończą się u mnie myślami, że dałam ciała, bo nie zrobiłam tego co chciałam, być może nawet musiałam większą część dnia przespać ze względu na moje zdrowie i bezpieczeństwo. A tego nie lubię. Muszę się jednak nauczyć z tym faktem żyć. A także nauczyć się te gorsze dni i ich następstwa tolerować i w pełni akceptować. Ja uczę się pokory każdego dnia i uważam to obecnie za nieodzowny element mojego zdrowienia. 

"Nie powstrzymasz fal, ale możesz nauczyć się na nich surfować."




W depresji jest dużo ciężej pamiętać o tym, że było dobrze i znów będzie dobrze. Lepiej nie rozpamiętywać tego co kiedyś było dla Ciebie możliwe i skupić się na tym, co jest możliwe teraz. Być może powrót do pracy czy na uczelnię nie wchodzi na razie w grę. Okej, ale nadal możesz poświęcać swój czas temu co lubisz robić. Jeśli to także jeszcze znajduje się poza twoim zasięgiem, z pewnością jest coś co da się zrobić. Być może na początku choroby przez problemy z koncentracją nie mogłeś przeczytać nawet czasopisma. Teraz jednak sięgasz już nawet po książki. Wcześniej z trudem wstawałeś przed południem. Teraz bywa, że budzisz się na dźwięk budzika. Parę miesięcy temu nie potrafiłeś wykonać żadnych obowiązków domowych. Teraz stało się to dla Ciebie już rutyną. 

Ja mimo bardzo, ale to bardzo ambitnej postawy staram się trochę spuszczać z tonu, głównie dzięki pomocy i uwagom najbliższych. Ten ostatni tydzień sprawił, że jeszcze bardziej poczułam skutki swojej przesadnej ambicji. A także, że zauważyłam swoje dotychczasowe sukcesy. Bo po szczerym rachunku okazało się, że cały czas idę do przodu.

Udaje mi się doceniać swoje wysiłki i ich rezultaty także dzięki tym kilku metodom. Mam już 3 świetnie działające, które pomagają mi pamiętać o swoich osiągnięciach. Mam dla Was też jeden bonusowy pomysł z którego jeszcze nie skorzystałam, ale to kwestia czasu.


Pierwszą metodą jest znany pewnie wszystkim Czytelnikom blogów rozwojowych i lajfstajlowych, Słoik Sukcesów. W moim wypadku to ładnie ozdobione plastikowe pudełko w kształcie słoikowym do którego wrzucam WSZYSTKIE swoje sukcesy od momentu wyjścia ze szpitala, czyli będzie już czwarty miesiąc. Do Sukcesów ja zaliczam obecnie praktycznie wszystko. W okresach górki tzn. manii czy stabilności pewnie nie uznałabym za sukces wyjścia z psem na spacer albo załatwienie jakiejś urzędowej sprawy. Teraz zaliczam, a na dodatek sukcesem jest dla mnie też przeczytanie książki w całości (koncentracja), spędzenie popołudnia z rodziną (socjalizowanie się), napisanie posta na blogu (cel długoterminowy z opóźnioną gratyfikacją i robienie czegoś dla innych) czy wprowadzenie jakiegoś zdrowego nawyku do odżywiania jak ograniczenie kawy (kontrola choroby). Słoik jest już prawie pełny, niedługo będę musiała go pewnie zamienić na większy. Czy to mi pomaga? Jasne, że tak. Inaczej, gdybym nie miała tego tak ładnie zobrazowanego to pewnie w chwilach zwątpienia czy po prostu w złych momentach strasznie bym sobie samej wymyślała, że nic nie robię, nie posuwam sie do przodu i jestem beznadziejna. A takich myśli mam i tak sporo, więc uważam, że więcej ich nie potrzebuje, a wręcz potrzebuję dla nich jakiejś przeciwwagi.



Kolejnym sposobem jest również znany wszystkim Słoik Dobrych Chwil. Zabawę z nim zaczęłam niedawno, dlatego nie jest jeszcze pełny po brzegi. Byłby gdybym przepisała i wrzuciła do niego wszystkie rzeczy za które byłam wdzięczna przez ostatnie 4 miesiące. To znaczy? Przez te miesiące codziennie w zeszycie pisałam za co jestem wdzięczna, po to żeby poprawić sobie humor i zdać sprawę z tego jak wiele dobrego się w moim życiu dzieje. Czasem napisałam 10 rzeczy, a czasem 50. Ładna pogoda, dobre śniadanie, pyszne pomarańcze, fajny film, spacer, nowy naszyjnik, czekoladki w prezencie, dostęp do internetu, pozytywny komentarz na blogu, miła rozmowa, dobre samopoczucie, komplement, WSZYSTKO. W teraźniejszości i przeszłości. Teraz nadal praktykuję "pisanie Wdzięczności" w zeszycie, a dodatkowo codziennie wrzucam do Słoika Dobrych Chwil przynajmniej jedną karteczkę z czymś pozytywnym, co wydarzyło się danego dnia. Zeszyt pomaga mi być wdzięcznym na co dzień, a słoik pomoże mi docenić mijający czas. Łatwe? Pewnie, że tak.


"Siłę i powody do życia musimy czerpać ze znajomości rzeczywistych warunków, w jakich żyjemy."

Simone De Beaviour


Jako ta ambitna także co miesiąc robię sobie plan działania. Jak to zrobić? Kartka A4, dużo realizmu i łagodności i można coś zaplanować. Jeśli się na to zdecydujesz to pamiętaj, żeby planować tak jak podpowiada Ci serce, a nie rozum. Jesteś poważnie chory i masz prawo do taryfy ulgowej. Masz prawo do czasu potrzebnego Ci na powrót do zdrowia. Depresja to nie grypa czy zwichnięty palec. Dlatego nie nakładaj sam na siebie zbyt ambitnych i trudnych do zrealizowania celów. Niech to będą nawet tylko 2-3 na miesiąc. I koniec. Reszta przyjdzie z czasem. Ja stosuję metodę obu Słoików i planowania, ale Ty możesz wybrać tylko jeden pomysł albo tylko od jednego zacząć. Ja czuję się już po prostu lepiej i na siłach. Ty podejdź do tego spokojnie. A więc kiedy ja już sobie poplanuję to potem wykreślam to co udało mi się zrobić, a także dopisuję te rzeczy, których nie planowałam, a osiągnęłam w ciągu tego miesiąca. Czasem jest tak, że nie wrzucam pewnych sukcesów do słoika, bo ciężko byłoby mi je potem sobie przypomnieć. Po prostu są naprawdę mikroskopijne i mają większe znaczenie na przestrzeni miesiąca, a nie roku, dlatego zapisuję je na kartce. Ale sam widzisz - dalej mają znaczenie, nieważne jak małe są. Potem każdą kartkę z każdym miesiącem wkładam do specjalnie stworzonej teczki, która jest obrazem moich całorocznych Sukcesów. Mam tam też cele długoterminowe na ten rok, diagram życia i takie inne bzdety, które dla mnie są miarą i obrazem moich osiągnięć. I zawsze, ale to zawsze staram się pamiętać o planie minimum. Nawet 10 czy 20% jest dla mnie wielkim sukcesem. O tym staram się pamiętać i tej akceptacji się uczę.




Te trzy powyższe są według mnie godne ozłocenia. Nie tylko dlatego, że możesz podbudować swoje ego, myśleć pozytywniej, zauważać nawet drobne sukcesy czy być bardziej wdzięcznym. Także dlatego, że są świetne dla każdego, a osobie w depresji mogą pomóc ogromnie. Ja już nie mogę się doczekać kiedy zrobię sobie coś pysznego do picia, puszczę fajną muzykę i celebrując daną chwilę zacznę otwierać oba Słoiki i teczkę pod koniec tego roku. 

Czwartą, którą pewnie wprowadzę jest teczka, pudełko lub folder na komputerze, gdzie bedę gromadzić wszystko co dobre, a co dane mi było o sobie usłyszeć, przeczytać, dowiedzieć etc. Takie Lift me up i S.O.S. Może to być także i jednocześnie jakaś papierowa teczka i jakiś folder na komputerze, żeby nie trzeba się było ograniczać, a jednocześnie żeby moża było uwzględniać wszystko. Ja mogłabym np. zbierać tam wszystkie pozytywne komentarze na temat tego co piszę, dobre słowa od moich znajomych i bliskich, miłe maile, dokumenty, które w jakiś sposób pokazują rzeczy, które osiągnęłam np. jakiś certyfikat, świadectwo ukończenia, podziękowania, dyplomy, bilety itd. Pomysłów jest sporo. Najważniejsze, żeby pomagało na złą chwilę, paskudny dzień czy kiepski tydzień.

Bo w takich momentach najgorsze co można sobie zrobić to dołowanie się, ruminacja, narzekanie, czarnowidztwo i nierozsądna ostra samokrytyka. Ja mam do tego skłonności, każda osoba w depresji też tak ma. Dlatego warto mieć koło ratunkowe i spróbować swój nastrój poprawić zamiast pogłębiać się w smutku.

RELATED POSTS

0 komentarze