Harmony Clean Flat Responsive WordPress Blog Theme

Mam depresję! Co teraz? Czyli pseudoprofesjonaliści pieprzą bardzo szkodliwe pierdoły.

piątek, marca 13, 2015 sieczkarnia 0 Comments Category : ,

Ostatnio głośno o Grotowskim, poborze do wojska, crocophilii, Durczoku i setkach innych rzeczy z którymi są na bieżąco ludzie. To wszystko mnie słabo grzeje, ale znalazłam też coś dla siebie. Aferę ze specami od psychologii, psychoterapii i depresji. Nie zalinkuję do nich, bo nie chcę, żeby weszła tam chociaż jedna osoba za moim udziałem. Ale zapraszam tu, gdzie możecie o tym przeczytać, żeby wejść w temat.


Są rzeczy, które wszyscy na temat depresji słyszeliśmy. Że ludzie przesadzają, że wystarczy się pozbierać, że to na pewno minie, że leki to zło i ostateczność. Nie chce się w te bzdury wgłębiać, bo nie poświęca się uwagi bzdurom. Poświęca się uwagę ich kontrargumentom.

Po pierwsze -  nie znam osoby, która by chwilowy smutek, gorszy dzień, ciężki PMS, pogodową chandrę czy cokolwiek w tym stylu MYLIŁA z depresją. Znacie kogoś takiego? Osobę, która gorszy, przemijający (!) i krótkotrwały (!) nastrój odczytywała jako POWAŻNĄ CHOROBĘ PSYCHICZNĄ i szła z tym na wizytę u psychiatry? Ja naprawdę nie znam. Bo ludzie boją się chorób psychicznych i boją się psychiatrów. A więc zanim cokolwiek zrobią na pewno poczekają i sprawdzą co i jak, a może im akurat to chwilowe osłabienie minie. Niestety mogą z tym też nic nie zrobić, bo wracając - boją się chorób psychicznych i psychiatrów. 

Ale jest możliwość, że gorszy dzień, tydzień, miesiąc przeciąga się w złe lata, a to już jest depresja. Istnieje taki jej rodzaj zwany dystymią inaczej depresją nerwicową, która ma przebieg lżejszy niż depresja duża (endogenna) i zaburzenia osobowości czy depresja reaktywna. Dystymia może się ciągnąć latami dopóki chory w końcu nie uzna, że jednak faktycznie coś jest nie tak i pora poszukać pomocy. Zresztą nie ma drugiej osoby, która by potrafiła ocenić i rozpoznać swój nastrój lepiej niż sam zainteresowany. U psychiatry nie dostaniesz od ręki, od razu po wejściu diagnozy - sam musisz wyśpiewać co się dzieje, co Cię niepokoi, jakie masz problemy etc. Jest pewnie wiele przypadków depresji, która zaczyna się od  niby mało niepokojącego pogorszenia nastroju. Nie NAM oceniać.

RODZAJÓW DEPRESJI JEST TYLE ILU CHORYCH.

Widuję w kolejkach u psychiatry osoby, które są chętne podczas oczekiwania opowiedzieć o swoich problemach. Często sama, gdybym nie miała wiedzy, którą mam to mogłabym pomyśleć, że przesadzają. Tak, nawet ja, osoba która sama choruję, ma chorą osobą w najbliższej rodzinie i historię rodzinną z chorobami psychicznymi. Ale nie mam wiedzy o całym życiu tych osób spotykanych w kolejce do lekarza, o ich prywatnych i intymnych problemach, którymi się nie dzielą, o tragediach życiowych. Wiem tylko tyle ile mi powiedzą i ile przypadkowo usłyszę. Czasem mówią o braku apetytu, bezsenności, lękach czy czymś co można by uznać za błahe. Te i wiele podobnych objawów psychosomatycznych to bardzo często pierwsze lub stałe objawy depresji.  Początek depresji reaktywnej, endogennej, rozpoznania choroby afektywnej dwubiegunowej albo tocząca się już dystymia (depresja nerwicowa). 

Mając nie wiadomo jaką wiedzę i jakie doświadczenie nie możemy oceniać czyichś problemów. Ma do tego prawo lekarz psychiatra, ale i on bardzo często stawia złe diagnozy. Znam osoby, które latami leczyły się na depresję, a tak naprawdę cierpiały na chorobę afektywną dwubiegunową. Jak to w depresji dostawały antydepresanty, które w chorobie afektywnej dwubiegunowej bardzo często wywołują epizod maniakalny. Nikt nie jest więc nieomylny. Ale jednocześnie nikt nie ma prawa do oceniania chorego.

Nawet będąc w szpitalu psychiatrycznym spotykałam się z opiniami, że nie pasuję do towarzystwa. Ale po kilku dłuższych rozmowach z przesympatycznymi pacjentkami z którymi do tej pory mam kontakt, one zmieniały zdanie. Później stwierdzały, że jednak jestem jedną z nielicznych osób, które naprawdę powinny tam być. A były to przecież osoby z wiedzą i przede wszystkim doświadczeniem na temat chorób psychicznych. 

Co do leków, ludzie strasznie je demonizują. Kiedyś na pewno poświęcę temu osobny post, ale i teraz chciałabym wspomnieć. Ja bardzo często odstawiałam leki, ale powód był bardzo prosty. Chorując na chorobę afektywną dwubiegunową wystepują u mnie naprzemiennie okresy depresji, manii, hipomanii i względnej stabilności czyli okresu normalnego. Jak poczytasz trochę o ChAD to skumasz, że chorujący na tą chorobę ludzie są dosyć niepokorni, zwłaszcza podczas epizodów manii i hipomanii. Odstawiałam je, bo chwilowo czułam się dobrze i myślałam, że tak zostanie. Zaakceptowanie choroby psychicznej, zwłaszcza ChAD jest bardzo trudne i mi zajęło pięć lat. Teraz jednak ostatnią rzeczą jaką kiedykolwiek zrobię będzie odstawienie leków. 

A czy jestem teraz zombie przez te wszystkie prochy? No nie za bardzo, a nawet wręcz przeciwnie. Dzięki lekom moje życie nabiera kolorów i sensu. Teraz dopiero mogę się skupić na długoterminowych celach. Teraz mam siłę i koncentrację, żeby tworzyć. Faktycznie wykorzystuję swoją kreatywność. Jestem zdeterminowana i powróciły moje zdrowe ambicje. Na razie nie mam żadnych problemów z pamięcią. Śpię jak dziecko. Jasne, na początku brania leków pojawiają się skutki uboczne, ale mijają. To tak jak z mitem o paleniu papierosów. Mówi się, że dopiero jak się rzuci to ryzyko zachorowania na raka się zwiększa. Dlatego wiele osób woli dalej palić i się truć zamiast niby ryzykować. Tak samo jest z lekami od psychiatry. Wolą się męczyć, bo boją się skutków ubocznych o których się tyle naczytali. Wiem, że jest ryzyko wielu dolegliwości podczas brania moich leków. Wiem, że mogą się pojawić albo mogę je odkryć po długich latach zażywania leków.

Wolę zaryzykować, ale żyć.

A jeśli ktoś ma pisać o depresji - niech pisze WSZYSTKO. Nie pozwala sobie na fakty wyrwane z kontekstu. Jeśli nie wie wszystkiego, niech odsyła do wiarygodnych albo OGÓLNYCH źródeł. Tu nie ma miejsca na niedopowiedzenia.

_________________________________________________________________________________



P.S. - Jeśli masz ochotę podzielić się swoją historią - pobytem w szpitalu psychiatrycznym, życiem z chorobą psychiczną albo wygraną walką z depresją, pisz na sieczkarnia@onet.pl . Oczywiście zachowasz całkowitą anonimowość i wolność słowa, a dzięki Tobie obraz osób chorych psychicznie trochę złagodnieje. Masz także szansę na to, żeby pomóc osobom, które chorują tak jak Ty i straciły nadzieję na poprawę i na dobre, fajne życie.

RELATED POSTS

0 komentarze