Droga Artysty, czyli jak pozbyć się blokady twórczej i wieść bardziej interesujące i bogatsze życie.
Niewiele jest książek, które naprawdę są w stanie zmienić nasze życie na lepsze lub w ogóle. Wydaje mi się, że często głównym problemem jest po prostu to, że bardzo chętnie czytamy różne poradniki, ale już z wprowadzeniem w życie zawartych w nich porad jest o wiele trudniej. Sama rozpracowuję jakiś patent, który pozwoli mi korzystać w pełni z tego, co wyniosę z czytania tego typu książek. Na razie jednak postanowiłam skupić się na jednej książce, która pozwoli mi na prawdziwą i namacalną zmianę. I jest to "Droga Artysty" Julii Cameron.
Czym jest "Droga Artysty"?
Jest to 12-tygodniowy kurs odkrywania i rozwijania własnej kreatywności. Każdy tydzień poświęcony jest innemu zagadnieniu i innemu problemowi z którym borykają się osoby, chcące tworzyć niezależną, własną sztukę na swój osobisty sposób. Mamy więc tydzień poświęcony odzyskiwaniu poczucia bezpieczeństwa, kolejny skupiony na odzyskiwaniu poczucia tożsamości, a także odzyskiwaniu poczucia możliwości czy odzyskiwaniu wiary. Podstawowe narzędzia to Poranne Strony i Randki Artystyczne. Poza tym każdy tydzień niesie za sobą szereg różnych zadań, list do zrobienia, akcji do wykonania, kwestii do przemyślenia, ran do wylizania, traum do przerobienia.
*
" Po czym poznasz, że jesteś twórczo zablokowany? Znakomitą wskazówką jest zazdrość. Czy są tacy artyści, którzy Cię złoszczą? Czy mówisz: Ja też bym potrafił, gdyby tylko... ? A może powtarzasz sobie, że gdybyś tylko potraktował poważnie swój twórczy potencjał, to mógłbyś:
-Przestać sobie powtarzac: Jest już za późno.
-Przestać odkładać coś, co sprawiłoby ci wielką frajdę, do czasu, aż zarobisz dość pieniędzy.
-Przestać powtarzać "To tylko moje rozdęte ego", ilekroć zatęsknisz za bardziej twórczym życiem.
-Przestać powtarzać, że marzenia się nie liczą, że są jedynie marzeniami, a ty powinieneś być bardziej rozsądny.
-Przestać się bać, że rodzina i przyjaciele uznają cię za wariata.
-Przestać wmawiać sobie, że twórczość jest zbytkiem, a ty powinieneś dziękować, za to, co masz."
*
Każdy z tych problemów stoi na drodze wszystkim osobom, które chcą tworzyć jakikolwiek rodzaj sztuki, ale z pewnych powodów są zablokowane. Ktoś chce zacząć pisać, ktoś rysować, ktoś marzy o tworzeniu filmów czy graniu na instrumencie. Jednocześnie wątpi w swoje możliwości, swój talent, umiejętności. Nie wierzy w siebie. Uważa, że to co wyjdzie spod jego rąk będzie słabe, śmieszne, nieistotne. Uważa, że tworzenie to egoizm i nie potrafi rozpocząć swojej drogi. Twierdzi, że tworzenie sztuki ma sens tylko wtedy, gdy jest się niesamowicie utalentowanym. To książka dla zablokowanych i niewierzących w siebie pisarzy, malarzy, muzyków. Autorka, Julia Cameron, sama miała problem z takim artystycznym zablokowaniem. Obecnie jest pisarką, scenarzystką filmową i telewizyjną, poetką. Od lat prowadzi warsztaty kreatywności na całym świecie.
*
"-Wiesz, ile będę miał lat, zanim nauczę się grać na fortepianie?
-Tyle samo, co wtedy, kiedy się nie nauczysz."
*
"Drogę Artysty" kupiłam już jakiś czas temu. Znalazłam wtedy w sobie pokłady wytrwałości, ale niestety z powodów losowych musiałam pracę nad swoją kreatywnością przerwać. Teraz postanowiłam wrócić na dobre tory i w końcu przejść całą drogę w kierunku obudzenia w sobie artysty, w każdej sferze w jakiej mi się zamarzy.
Od małego chciałam rysować. Marzyłam o tworzeniu jakichś bazgroł, tworzeniu ilustracji jak te w książkach o "Mikołajku" albo tych, które wychodzą spod ręki autorki książki "Zniszcz ten dziennik" Keri Smith. Napisałam dawno temu tekst, o tym jak zacząć rysować na co dzień. Znajdziecie tam kilka fajnych linków, a także darmowego ebooka Michaela Nobbsa, o tym jak rysować swoje życie. Od lat potrzebowałam czegoś jak "Droga Artysty". Dwa lata temu napisałam tekst o tworzeniu dla samego siebie i dla samej frajdy z procesu i o tym, jak zostać guerilla artist. Jak widać te pragnienia i bolączki towarzyszą mi od lat. Ale do tej pory nie zaczęłam rysować. Nie założyłam sobie nawet małego notesu na bazgroły. Każdą wypożyczoną książkę na temat nauki rysowania, oddaję do biblioteki praktycznie nieruszoną. Mam spore problemy z tworzeniem grafik, infografik czy czegokolwiek kreatywnego na bloga. Nie dlatego, że nie wiem jak to zrobić, ale po prostu boję się, że to co zrobię nie będzie idealne. Dlatego nie tworzę wcale albo nigdy nie dzielę się z tym co stworzę. Mam strasznie wysokie wymagania i bardzo szybko zniechęcam się.
Pisanie bloga urodziło się z miłości do pisania. Zresztą pisanie ma dla mnie też sporą terapeutyczną moc. Bardzo chciałabym pisać w przyszłości powieści i wiem, że jest to możliwe i mam umiejętności, które pielęgnowane i rozwijane, dadzą swoje efekty. Pomysłów też mam od groma, niestety moje pisanie dłuższych tekstów zawsze kończy się na przygotowaniach i planowaniu, bo nigdy nie potrafię zdecydować się na jeden motyw przewodni. Bo jestem zbyt perfekcyjna. Nie odpuszczam szczegółom i nie potrafię rozpocząć procesu twórczego, dopóki nie ustalę każdego z nich. Nie potrafię także pisać dla zabawy. Spontanicznie napisać opowiadania na konkurs. Wziąć udziału w wyzwaniu grup aspirujących pisarzy. Zacząć pisać pamiętnika i ilustrować swoje wypociny. Marzyłam o napisaniu bajki dla mojej siostrzenicy i siostrzeńca, ale nie potrafię się do tego zabrać, mimo, że pomysłów mam sporo i mogłoby wyjść z tego coś naprawdę fajnego. Często nawet nie publikuję na blogu tekstów, które napiszę, bo nie uważam ich za dość dobre. Spędzam nad każdym parę godzin, ale koniec końców i tak się nim nie dzielę.
Kiedyś zakupiłam kilka książek o pisaniu scenariuszy i niestety także zabrakło mi wytrwałości i wiary w siebie. A film jest moją wielką miłością. Niestety cały czas jedynie poprzestaję na obserwowaniu innych twórców, czytaniu o sztuce reżyserii czy scenopisarstwa i usypianiu swoich twórczych popędów. Obawiam się wziąć udziału w kursach o filmie na platformach elearningowych. Nagrywać spontanicznych filmików z mojego codziennego życia. Czytać o sukcesach ludzi filmu w ich biografiach. Żeby uciszyć swój twórczy popęd i jednoczesny ból, oglądam filmy kompulsywnie i wpadam w coraz większą rozpacz wiedząc, że ja nigdy niczego tak fajnego nie stworzę. Że nawet nie dam swoim postaciom pożyć trochę na kartkach zeszytu czy dysku mojego komputera.
Nigdy nie byłam wielką fanką fotografii i nie aspirowałam w tej dziedzinie zbyt wysoko. Gdy parę lat temu jak grzyby po deszczu, zaczęli pojawiać się fotografowie i samozwańczy artyści cykania fotek, całkowicie już zakopałam swoje marzenia o tym, żeby robić fajne zdjęcia na własne potrzeby. Wtedy już totalnie wkręciłam sobie w głowę, że to nie dla mnie i żeby robić zdjęcia trzeba mieć aparat wart kilka tysięcy, zajebiste gadżety i super umiejętności. A tak bardzo chciałam poznać tajniki fotografii otworkowej. Chciałam sprawdzić jak to jest robić zdjęcia polaroidem. Kupić sobie te śmieszne aparaty lomo i jarać się samym procesem robienia zdjęć. Teraz jest mi jeszcze trudniej się przekonać do tego, żeby spróbować swoich sił. Żeby robić zdjęcia takim sprzętem jaki mam i nie przejmować się na początku tymi wszystkimi zasadami. Nawet jeśli tym sprzętem miałby być zwykły aparat cyfrowy czy niespecjalny aparat w telefonie, a moje zdjęcia miałyby być nieostre, ruszone i z fatalnym światłem.
Nigdy nie byłam wielką fanką fotografii i nie aspirowałam w tej dziedzinie zbyt wysoko. Gdy parę lat temu jak grzyby po deszczu, zaczęli pojawiać się fotografowie i samozwańczy artyści cykania fotek, całkowicie już zakopałam swoje marzenia o tym, żeby robić fajne zdjęcia na własne potrzeby. Wtedy już totalnie wkręciłam sobie w głowę, że to nie dla mnie i żeby robić zdjęcia trzeba mieć aparat wart kilka tysięcy, zajebiste gadżety i super umiejętności. A tak bardzo chciałam poznać tajniki fotografii otworkowej. Chciałam sprawdzić jak to jest robić zdjęcia polaroidem. Kupić sobie te śmieszne aparaty lomo i jarać się samym procesem robienia zdjęć. Teraz jest mi jeszcze trudniej się przekonać do tego, żeby spróbować swoich sił. Żeby robić zdjęcia takim sprzętem jaki mam i nie przejmować się na początku tymi wszystkimi zasadami. Nawet jeśli tym sprzętem miałby być zwykły aparat cyfrowy czy niespecjalny aparat w telefonie, a moje zdjęcia miałyby być nieostre, ruszone i z fatalnym światłem.
Nie chcę być mistrzem w każdej z tych dziedzin, bo to niemożliwe, ale przez blokadę twórczą uniemożliwiam sobie nawet tworzenie jedynie dla siebie. Dla zabawy. O ile moje życie mogłoby być ciekawsze, gdybym pozwalała swojemu wewnętrznemu artyście działać. O ile ten blog byłby bardziej rozwinięty, gdyby nie to, że strasznie obawiam się oceny. Jak dużo więcej fajnych doświadczeń mogłabym przez swoje dotychczasowe życie zdobyć. O jak dużą dawkę wiedzy, mogłabym być bogatsza. Nie daje mi to wszystko spokoju. Przecież nie muszę być mistrzem świata, żeby utrwalać swoje życie na zdjęciach i mieć odwagę się tym podzielić. Czy naprawdę moje blogowanie musi być takie pod linijkę, jak mi się wydaje i żaden z tekstów nie powinien mieć troszkę bardziej luźnego charakteru? Czy moja miłość do pisania musi zaczynać i kończyć się na szufladzie i dysku komputera? Czy żeby zrobić coś nowego, muszę mieć pewność, że mam do tego talent i predyspozycje? Czy moje rysunki muszą być nieskazitelne, jeśli w ogóle chcę zajmować się rysowaniem?
Te i wiele innych wątpliwości są codziennością nie tylko moją, ale wielu innych kreatywnych i twórczych osób. Dlatego " Droga Artysty" jest moją twórczą deską ratunku. Może dla kogoś z Was, także będzie. A może ktoś ma już pracę z tą książką za sobą i chciałby pochwalić się efektami. Ja będę się z Wami na bieżąco dzielić swoimi refleksjami, wrażeniami i postępami.
*
"Dlaczego każdy z nas powinien korzystać ze swojej mocy twórczej?
Ponieważ nic innego nie czyni człowieka tak hojnym, radosnym, ożywionym, śmiałym i współczującym, tak obojętnym na wojowanie oraz na gromadzenie przedmiotów i pieniędzy."
Brenda Ueland
*
źródło zdjęć: Pinterest
0 komentarze