Jak nie zmarnować wiosny i lata, będąc introwertycznym fobikiem w depresji?
Tego rodzaju problem mam praktycznie od zawsze. Od kiedy pamiętam odczuwam pewnego rodzaju dyskomfort, widząc jak pięknie jest na zewnątrz, jak pogoda dopisuje i jak chętnie ludzie się wtedy socjalizują. Bardzo lubię wiosnę i lato, a to drugie jest moją ulubioną porą roku i raczej nie czuję się fajnie nie korzystając z jego uroków. Ale z moją naturą i problemami dosyć ciężko jest się przemóc, żeby jednak nie spędzać dni w moje ulubione, introwertyczne sposoby, ale jednak wyjść poza swoje granice, strefę komfortu i przyzwyczajenia.
Myślę, że tego rodzaju rozterki ma też sporo z Was. Sam introwertyzm jest jednak chyba najmniejszą przeszkodą na drodze do spędzenia wiosenno-letnich miesięcy w fajny, efektywny i zadowalający sposób. Jeśli trwa się w depresji, a dodatkowo boryka się z fobią społeczną samą w sobie lub lękami towarzyszącymi depresji, jest o wiele trudniej.
To naprawdę bardzo parszywe połączenie. Wystarczająco ciężko jest, gdy dotyczy nas tylko jedno z tych zjawisk, ale połączenie już wszystkich tych kwestii sprawia, że borykamy się naprawdę z wielkim wyzwaniem. Takim codziennym, na który jak na razie chyba jeszcze nikt nie wymyślił sposobu. Bo łatwo dojść do źródeł, które powiedzą nam jak poradzić sobie z depresją. Remedium na fobie społeczną też z pewnością znajdziemy, łącząc bardzo wiele różnych metod. Introwertyzm można potraktować na ostro i próbować stać się ekstrawertykiem albo co gorsza z introwertyzmu chcieć się wyleczyć. Można też zrobić z tego fun i wykorzystać pomysły dla introwertyków na wyjście poza strefę komfortu.
Może Was jednak dotyczyć tylko jedno z trzech (bo introwertyzmu nie chcę nazywać problemem) i być może od jakiegoś czasu szukaliście sposobu na to jak podjąć pewien wysiłek. Wiem, że to nie jest łatwe. Ciepłe, słoneczne miesiące mogą być jednak dobrym pretekstem, by ten wysiłek podjąć.
Zdecydowanie na podam tu żadnych sposobów na depresję czy fobie społeczną same w sobie, bo to bardzo złożone problemy. Z pewnością jednak kiedyś i takie teksty napiszę i mam nadzieję, że będą dla Was użyteczne. Dzisiaj chciałabym się jednak skupić głównie na tym, jak wybrać sobie cele, których realizacja sprawi, że mimo problemów z jakimi się borykacie, uda się Wam zrobić pożytek z najbliższych miesięcy.
DEPRESJA
Napisałam, że to post także dla chorych na depresję. Jednak dotyczący depresji w już tej bardziej oswojonej formie. Wiele chorych osób ma już pewną przewagę, bo funkcjonuje w depresji na tyle długo i na tyle dobrze, że stała się ona niechcianą i nieprzyjemną, ale jednak częścią życia. To ci chorzy z chorobową kompetencją. Być może codziennie chodzący do pracy, na uczelnię, zajmujący się domem, opiekujący dziećmi, spotykający się z rodziną i znajomymi, wypełniający różnego rodzaju obowiązki. Nie jest to lepsza depresja, bo nadal doskwiera mocno i niestety przyprawia o smutek i rezygnację, nie chcąc zniknąć z życia chorego. Ale charakteryzuje się już jakimś życiem, pozwala jakoś funkcjonować, umożliwia jakieś działanie. Niestety wyznaczanie jakichkolwiek celów i realizowanie ich będąc w tej głębokiej, mocnej depresji nie jest po prostu możliwe. Musiałabym być hipokrytką i idiotką pisząc, żeby robić to i tamto, skoro sama doskonale wiem, że w tym stadium/w tej odmianie choroby niemożliwym wydaje się nawet wstanie z łóżka, poranna toaleta, zrobienie sobie herbaty. Chory chciałby mieć siłę, dawać radę, robić więcej, móc, potrafić. Ale choroba to po prostu uniemożliwia. W głębokiej depresji nie przeczytasz książki, bo brak koncentracji nie daje Ci nawet przeczytać krótkiego artykułu w czasopiśmie. Nie zaczniesz ćwiczyć, bo nie masz siły wstać z łóżka. Somatyczne objawy depresji to zmęczenie, chroniczne bóle, senność, całkowita anhedonia. W takim stanie priorytetem jest wizyta u lekarza, rozpoczęcie leczenia, a nie stawianie sobie wyzwań na wiosnę i lato. Dlatego to nie jest tekst dla tych chorych.
FOBIA SPOŁECZNA & LĘKI
Fobia społeczna i lęki towarzyszące depresji także nie są czymś co łatwo pokonać. Nie jest to jednak także wyrok, dlatego praca nad sobą jest według mnie obowiązkiem. Nie jestem zwolenniczką myślenia, że te wszystkie problemy to wyrok i że chory nie jest w stanie nic z tym zrobić. Jestem świadoma, że każdy ma inną historię, inne warunki, inne predyspozycje i co za tym idzie odmienne możliwości. Niektórzy są w bardziej komfortowej sytuacji, bo mogą sobie pozwolić na spokojne wracanie do zdrowia i na rozpoczęcie pracy nad sobą w spokojnych warunkach. Ja obecnie jestem tak usytuowana i odczuwam za to wielką wdzięczność. Ale wiem też, że są tacy którzy nie są w stanie zająć się sobą, dopóki nie zajmą się całym swoim otoczeniem. Czasem zanim nadejdzie czas, który można poświęcić sobie, trzeba poświęcić dużo czasu na zmianę lub poprawę warunków w jakich się żyje. Często dlatego bywa, że chory zaniedbuje siebie na zawsze i do końca, bo musi znaleźć lepszą pracę, zerwać toksyczne znajomości, zająć się swoją rodziną, spłacić długi, wystąpić o rozwód, przejść żałobę i tak dalej. Wtedy naprawdę musi być bardzo ciężko znaleźć siłę i czas, żeby zająć się sobą. Nadal jednak fobia społeczna jest równie trudna do pokonania w każdych warunkach życiowych, bo poradzenie sobie z nią jest według mnie uzależnione od osobistych predyspozycji chorego.
Nie jestem także zdania, że leki są wybawieniem i jedynym sposobem. Myślę, że niedługo napiszę tekst o tym jak na mnie wpływają, czy mi pomagają i jaki mam stosunek do farmakologii, bo zdania są podzielone i istnieje wielki stereotyp bycia zombiem. W każdym bądź razie nigdy nie pokładałam w nich jedynej nadziei.
Jak widać, żeby być zainteresowanym tym tekstem i faktycznie szukać jakichś sposobów na wykorzystanie wiosny i lata w fajny sposób, trzeba zająć się fundamentalnymi problemami. Leczyć się, uczęszczać na terapię, edukować się samemu, pracować nad sobą regularnie we własnym zakresie i przede wszystkim wiedzieć jakie problemy się ma. Niekoniecznie mieć te problemy i kwestie już całkowicie przerobione i rozwiązane, bo to jest długi, żmudny proces. Być może wieloletni, a być może nawet rozłożony na całe życie. Ale trzeba być ich świadomym i już jakoś w kierunku poprawy działać.
INTROWERTYCZNY FOBIK W DEPRESJI a WIOSNA&LATO
A więc jaki jest ten magiczny sposób na wykorzystanie wiosny i lata w fajny sposób będąc introwertycznym fobikiem w depresji? Otóż jednej recepty nie ma. I myślę, że to jest świetne.
Ostatnio przeczytałam, że kobietom trudniej jest postanawiać coś, wyznaczać cele i trwać w nich, bo zbyt często ulegają modzie. I chyba faktycznie tak jest. Kobiety są bardzo wszechstronne, interesuje je naprawdę wiele dziedzin życia. Ja sama mam z tym wielki problem. Dodatkowo jeszcze czytając blogi bardzo często można się natknąć na fajne pomysły, wyzwania, rzeczy do zrobienia, które proponuje autor, a nam na samą myśl ręce i nogi rwą się do działania. Zresztą nie tylko blogi tak bombardują ideami i potencjalnymi celami. Ciężko jest trzymać się tego, co ważne dla nas w tym natłoku informacji. Ale trzeba to robić i pamiętać o swoich priorytetowych celach. Dlatego doradzam, żebyście stworzyli sobie listę zadań biorąc pod uwagę wasze nadrzędne cele.
Tylko Wy sami jesteście w stanie zdecydować o tym, co chcielibyście zrobić, żeby ten okres był dobrze wykorzystanym i wspominanym. Ostatnio nie pochlebiam wyznaczania celów w widełkach pory roku, obchodzonych świąt czy jakiegoś okresu życia. Po prostu jestem przemęczona już tym natłokiem informacji i pomysłów i wydaje mi się rozdrabnianiem się, wyznaczanie sobie celów do zrobienia przed trzydziestką, latem 2015, do września czy w ciągu najbliższych 100 dni. Nie ma w tym nic złego i być może sama się na coś w tym stylu jeszcze skuszę, ale co za dużo to niezdrowo. Zrobienie sobie mobilizacyjnej listy na wiosnę-lato 2015 wydaje mi się jednak fajnym pomysłem. Tym bardziej, że to może być świetny element zdrowienia i autoterapii. Wykorzystanie coraz lepszej pogody na małą życiową i zdrowotną rewolucję brzmi chyba nieźle, co?
Sama też doskonale wiem jak to jest. Jak to jest być introwertykiem, mieć depresję i lęki/fobie społeczną. Każde z osobna i wszystko razem. Nie chcę się tutaj skupiać na tym jak faktycznie wyjść z natury i roli introwertyka i nagle z dnia na dzień codziennie poginać gdzieś z innymi znajomymi, a w weekend wybierać na którą imprezę się pójdzie. Raczej na tym jak być fair ze sobą i jak wykorzystać to, że tym introwertykiem się jest. Dlatego moje cele i propozycje są być może mało odkrywcze, ale właśnie o to chodzi. Żeby ze swoich obecnych warunków życiowych, czyli także ze swojego aktualnego samopoczucia, wyciągnąć dużo dobrego. Stworzyć sobie listę na wiosnę-lato jakich na blogach i w sieci być może pełno, ale spersonalizować ją pod kątem swoich problemów i natury.
"I have to be alone very often. I'd be quite happy if I spent from Saturday night until Monday morning alone in my apartment. That's how I refuel."
Audrey Hepburn
"Stay true to your own nature. If you like to do things in a slow and steady way, don't let others make you feel as if you have to race. If you enjoy depth , don't force yourself to seek breadth."
Susan Cain
"Don't think of introversion as something that needs to be cured...Spend your free time the way you like, not the way you think you're supposed to."
Susan Cain
"Introverts dislike small talk, but we are fluent in the language of ideas and dreams."
Michaela Chung
Ja jeszcze nie skończyłam listy zadań, które chciałabym w tym czasie zrealizować. Na pewno ukończę w końcu kurs z książką "Droga Artysty" Julii Cameron. To świetna książką, z którą pracę zaczynałam już kilka razy, ale nigdy nie udało mi się jej sumiennie skończyć. Ma ona na celu obudzenie w czytelniku artysty i zachęcenia go do korzystania z jego mocy twórczej. Za parę dni napiszę Wam o niej więcej i być może nawet będę czasem zdawać relacje jak mi idzie, bo uważam tą książkę za coś naprawdę bardzo wartościowego.
Poza tym moim nadrzędnym celem jest rozpoczęcie pracy i na to muszę zarezerwować sporo sił witalnych i psychicznych. Myślę, że wielu z Was zrozumie co dokładnie mam na myśli, bo orientujecie się jakim wyzwaniem jest to dla osoby chorej na depresję.
Zapisałam się też na kilka kursów na Courserze i FutureLearn. Do tych na Courserze mam jeszcze parę miesięcy, ale te dotyczące zdrowia psychicznego i propagandy w życiu codziennym na Future Learn rozpoczynają się już niedługo.
Chciałabym też reanimować swoje bieganie i być może nauczę się w końcu jeździć na rolkach, bo od zawsze się tego boję, ale i od zawsze o tym marzę.
Wpadłam też na kilka uniwersalnych pomysłów, które może wykorzystać każdy i które nie charakteryzują się bardzo wielką trudnością:
* Spacery w samotności.
* Czytanie książek na zewnątrz - na ławce w parku, na kocu na łące.
* Spotkania towarzyskie, ale tylko z jedną, naprawdę lubianą i zaufaną osobą. Nie trzeba wkręcać się w łatkę samotnika i jednocześnie można spędzić czas na dobrym poziomie, co umożliwia właśnie kameralność.
* Rozpoznanie i zajęcie się swoim głównym, fundamentalnym problemem. Może to być niskie poczucie własnej wartości, pochodzenie z rodziny alkoholików lub po prostu dysfunkcyjnej, złe przekonania na temat pieniędzy etc. Zamiast zajmować się powierzchownością swojego życia, zająć się czymś co generuje wiele problemów.
* Postawić na samoedukację i dowiedzieć się jak najwięcej na temat swojej choroby, schorzenia, dolegliwości. To może być depresja, fobia spoleczna, ale także każda inna choroba. Po prostu zainwestowanie czasu w poznanie swojego wroga.
* Znaleźć ludzi z podobnymi problemami. Grupę na facebooku, forum, grupę wsparcia w realu, program Dwunastu Kroków i do niej dołączyć.
* Zaangażować się w działalność organizacji, której sprawa jest nam bliska. Ja pisuję teksty na bloga dla International Bipolar Foundation, tak jak wiele innych osób chorujących na chorobę afektywną dwubiegunową. Ostatnio wzięłam udział w Międzynarodowym Dniu ChAD tak jak miliony osób z całego świata. Z zainteresowaniem obserwuję fanpage IBPF, ich stronę, oglądam webinary, czytam artykuły i newslettery, które tworzą. Moja działalność jest skromna, ale mam bardzo miłe poczucie, że robię coś w sprawie, która jest dla mnie bardzo istotna.
Poza tym jest bardzo wiele pomysłów, które są jeszcze bardziej uniwersalne i z pewnością o nich słyszałeś. Nauka nowych umiejętności, bliższe poznanie swojej okolicy, wyrobienie sobie jakiegoś nawyku, wprowadzenie w życie dawki aktywności fizycznej, zrealizowanie od dawna odkładanego celu. Każda z tych rzeczy może zadziałać pozytywnie na bardzo wielu obszarach. Tutaj bardzo fajna lista, którą można się zainspirować.
Chory na depresję może stworzyć sobie np. dziesięciostopniową listę zadań, od najłatwiejszego do najtrudniejszego, które pomogą mu w uporaniu się z objawami chorobowymi. Rozpoczynając od porannych zimnych pryszniców na większą dawkę energii, przez codzienny krótki spacer, aż po czytanie kilku stron książki przed snem.
Zmagający się z fobią społeczną może stworzyć sobie taką samą drabinkę w kierunku pokonywania swoich socjalnych słabości. Krótki spacer, wyjście do sklepu osiedlowego, dłuższe zakupy w markecie, spotkanie z przyjaciółką na kawie, wizyta u rodziny itd. Poziomem trudności wzwyż.
Chodzi o ten pstryczek mobilizacji. Poczuliście go? Macie jakieś swoje pomysły? Podzielcie się!
P.S .- zamarzyło mi się nawet stworzenie wydarzenia/grupy na fejsie, w której moglibyśmy się dzielić celami na te ciepłe miesiące, mobilizować się do ich realizacji i chwalić się efektami, ale nie wiem sama. Oczywiście dla introwertyków/fobików/w depresji. Te grupy do których na fejsie należę są jednak słabe w motywowaniu i mobilizowaniu chorych, nad czym bardzo ubolewam.
0 komentarze